
– Plan ratunkowy UE. Co Litwa zyskała, a co straciła?
– Kiedy się rozpoczęły negocjacje w sprawie perspektywy finansowej i wieloletniego budżetu w 2018 roku, wówczas nikt się nie spodziewał, że będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją gospodarczą, w jakiej obecnie się znaleźliśmy i że kryzys epidemiologiczny może praktycznie zatrzymać gospodarkę. Te negocjacje były o wiele trudniejsze niż zwykle, do tego jeszcze doszedł fundusz odbudowy „Nowe Pokolenie UE”. Litwa może się spodziewać ponad 15 mld euro. Część pieniędzy będzie musiała wydać w ciągu trzech najbliższych lat. Oprócz środków z wieloletniego budżetu otrzymamy subsydia z Funduszu Ożywienia Gospodarczego i będziemy mogli w razie potrzeby zaciągnąć pożyczkę. Jest to bardzo dobry rezultat.
– Ekonomiści akcentują, że najwięcej Litwa straciła na unijnym funduszu ratunkowym, gdzie pierwotny plan zakładał 3,9 mld, a otrzymamy 2,4 mld euro dotacji. Czy to konsekwencja słabej pozycji negocjacyjnej Litwy?
– To jest tylko propozycja Komisji Europejskiej, a nie ostateczna wersja. Sam fundusz ratunkowy składa się z kilku części – przede wszystkim subsydiów czyli tzw. grantów oraz pożyczek. Owszem z powodu pozycji państw, które opowiadały się za większym zaciąganiem pasa i bardziej skromnym budżetem, otrzymamy mniej subsydiów. Ale na jednym z etapów negocjacji na przełomie czerwca i lipca Litwa mogła otrzymać o pół miliarda euro mniej z Funduszu Ożywienia Gospodarczego. Jeśli weźmiemy to pod uwagę, ile mogliśmy stracić, wynik naprawdę jest dobry. I powinniśmy akcentować, że w ciągu najbliższych siedmiu lat Litwa otrzyma większe wsparcie finansowe aniżeli dotąd.
– Dopłaty dla litewskich rolników wzrosną z obecnych 177-187 euro za hektar do 200 euro w 2022 roku. Co pomogło zapewnić większe wsparcie dla rolnictwa? Czy przyczyniła się do tego ścisła koordynacja stanowisk z Łotwą i Estonią?
– To prawda, to jest duże osiągnięcie, ale ten rezultat możemy jeszcze poprawić i to kwestia dalszych negocjacji. Do wywalczenia większego wsparcia dla rolników przyczyniła się współpraca państw bałtyckich, bo do ostatniej chwili trzymaliśmy się wspólnego stanowiska, a gdy nie jesteś sam w procesie negocjacyjnym, to ma duże znaczenie. Ale warto zaznaczyć, że od dwóch lat zabiegamy i tłumaczymy Unii Europejskiej, po co jest potrzebne ujednolicenie dopłat dla rolników. Trzeba pamiętać, że aby zwiększyć bezpośrednie dopłaty dla nas, trzeba zabrać od krajów bogatszych, które są powyżej średniej unijnej. Więc kraje, które otrzymują znacznie więcej od Litwy dla swych rolników będą musiały wytłumaczyć, co się dzieje. Jeśli nawet wynegocjowany rezultat nie jest najbardziej optymalny, to mimo wszystko wywalczyliśmy dużo. Przed chwilą właśnie zakończyło się posiedzenie Ambasadorów i Ambasador Niemiec, którzy obecnie przewodniczą UE, powiedział – ,,nie spodziewaliśmy się, że uda wam się tyle osiągnąć”.
– Litwa od zawsze walczyła o większe środki z Funduszu Spójności, których jak potem się okazywało, nie potrafiła odpowiednio wykorzystać. Nie zawsze inwestowaliśmy w projekty, które się przyczyniają do rozwoju gospodarki. Co tym razem udało się z Funduszem Spójności?
– W 2018 roku, gdy Komisja Europejska przedstawiła pierwszą propozycję, już był dla nas sygnał, że finansowanie z Funduszu Spójności zostanie drastycznie zmniejszone. Ponieważ gospodarka Litwy rosła i PKB wyniósł 75 proc. średniej unijnej, już nie byliśmy najsłabszym ekonomicznie regionem. Groziło nam zmniejszenie środków z Funduszu Spójności o 45 proc., ale tak się nie stało. Udało nam się wywalczyć rekompensatę za depopulację, bo z powodu zmniejszenia liczby mieszkańców nie możemy tak prężnie się rozwijać. W końcu nasi ludzie wyjechali i prawdopodobnie przyczynili się do wzrostu PKB w innych państwach. Fundusz Spójności zasilą też środki z Funduszu Ożywienia gospodarczego, więc nie będzie tak źle. Najważniejsze, racjonalnie to wykorzystać.