
„Precz z faszyzmem i nacjonalizmem”, „Nigdy więcej holocaustu”, „Warszawa wolna od faszyzmu”, „Nacjonalizm to wojna i terror” oraz „Nadchodzą, nadchodzą antyfaszyści” – krzyczeli demonstrujący na trasie marszu, który rozpoczął się przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego, a zakończył na Umschlagplatz, skąd w latach 1942–1943 Niemcy wywozili Żydów z warszawskiego getta do obozów zagłady m.in. w Treblince.
Manifestanci chcieli w ten sposób przemierzyć drogę, którą Janusz Korczak prowadził dzieci z sierocińca podczas likwidacji warszawskiego getta w 1942 r. Historyczne odniesienie miała też data sobotniej manifestacji – 9 listopada przypadła 75. rocznica Nocy Kryształowej – pogromów Żydów w hitlerowskich Niemczech.
„Tolerancja wobec nacjonalizmu i przemocy może doprowadzić do takich wydarzeń, jakie miały miejsce 75 lat temu w Niemczech – podkreślali organizatorzy marszu.
Do manifestacji organizowanej przez antyfaszystowską koalicję Razem Przeciwko Nacjonalizmowi przyłączyły się m.in. OPZZ, widać też było flagi: Pracowniczej Demokracji, SLD, Federacji Młodych Socjaldemokratów.
„Chcielibyśmy zwrócić uwagę społeczeństwa na zagrożenia, jakie niosą ze sobą faszyzm i nacjonalizm. Dziś mamy 75. rocznicę Nocy Kryształowej, która otworzyła Hitlerowi drogę do władzy; a otworzyła dlatego, że było przyzwolenie społeczne na takie działania” – powiedział PAP podczas manifestacji wiceszef OPZZ Andrzej Radzikowski.
Według niego dziś w Polsce też mamy do czynienia z odradzającymi się skrajnymi ruchami nacjonalistycznymi i faszystowskimi. „Nie ma na to zgody” – podkreślał Radzikowski.
Także wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka powiedziała dziennikarzom, że 9 listopada to nie tylko dzień pamięci o zbrodniach popełnionych przez faszystów w czasie Nocy Kryształowej, ale też „dzień rozwagi i ostrzeżenia dla nas, żyjących w Polsce w XXI wieku”.
„Tendencje nacjonalistyczne, czasem trącące o faszystowskie, pojawiają się i narastają w Polsce. Mamy z tym do czynienia na co dzień i w Białymstoku, i we Wrocławiu, i w Poznaniu. Nacjonaliści utrudniają debaty na uniwersytecie, wyrzucają cudzoziemców z domów, posuwają się do strasznych zachowań wobec cudzoziemców, gejów, lesbijek i feministek, i na to nie ma zgody” – powiedziała Nowicka.
W jej ocenie polskie władze powinny wyciągnąć lekcję z historii i „nie przespać takiego momentu, w którym zjawisko nacjonalizmu stanie się nie do opanowania”.
Filip Ilkowski z koalicji „Razem Przeciwko Nacjonalizmowi” mówił wcześniej PAP, że w ciągu ostatnich 20 lat z powodów narodowościowych w Polsce zabito kilkadziesiąt osób, a setki pobito. Na stronie internetowej stowarzyszenia „Nigdy Więcej” można znaleźć kronikę tych wydarzeń pod nazwą „Brunatnej Księgi” fizycznych i werbalnych aktów prześladowań ze strony nacjonalistów od 1996 roku.
Trasa marszu wiodła ulicami: Królewska, Grzybowska, Żelazna, Nowolipie, Smocza, Nowolipki, al. Jana Pawła II, Dzielna, Karmelicka, Stawki, Andersa i Dawidowskiego. Demonstranci robili kilka przystanków w historycznych miejscach m.in. przy skrzyżowaniu ulic: Chłodnej i Żelaznej, gdzie była kładka, łącząca duże i małe getto oraz przy Pawiaku.
Na czele pochodu niesiono transparenty m.in. z napisami: „To my – lewackie k…., żydokomuna, homoterroryści; upajamy się waszą głupotą, zatrzymamy was naszym śmiechem”, „Obudźmy miasto z koszmaru, odbierzmy faszystom ulice”, „Odruch odnarodowy”. Na tablicach widać też było hasła domagające się delegalizacji ONR i Młodzieży Wszechpolskiej.
Trwająca ok. dwie i pół godziny demonstracja przebiegła bardzo spokojnie. Manifestujących ochraniała policja, w tym wyróżniający się specjalnymi kamizelkami policjanci z „zespołu antykonfliktowego”.
Na końcu marszu odczytano relację świadków przejścia Janusz Korczak wraz z wychowankami z Domu Sierot na Umschlagplatz 5 sierpnia 1942 r., a także fragment „Kwiatów Polskich” Juliana Tuwima z okazji przypadającej 27 grudnia 60. rocznicy śmierci poety.