
,,Wiemy, jaki jest Dakar. Jeśli chcesz być szybki, wymaga to bystrości umysłu, więc mam nadzieję, że zarówno ja, jak i cała ekipa, będziemy w stanie podejmować dojrzałe decyzje i zrobimy wszystko, by w ostatnim dniu osiągnąć jak najlepszy z możliwych wyników” – powiedział dziś wcześnie rano na lotnisku wileńskim zw.lt Benediktas Vanagas przed wylotem do Peru. Właśnie w duecie z Sebastianem Rozwadowskim pokazuje, że relacje polsko-litewskie mogą być dobre ,,…mamy za sobą czterysta lat wspólnej historii jako sojusznicy. I jeśli w niektórych przypadkach politycy tego nie rozumieli, że ten sojusz jest nieunikniony, to my właśnie demonstrujemy, że Litwini i Polacy mogą ze sobą zawsze współpracować w każdym zakresie”. Chociaż jak przyznaje, na Dakarze jak i w życiu, nie zawsze są przestrzegane zasady fair play. ,,Nieraz by osiągnąć dobry rezultat, stosowane są różne metody, ale my wolimy grać według ustalonych zasad jako gentelmeni i myślę, że dobrze nam idzie”.
Od czterech lat Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski są też Ambasadorami Hospicjum. Dostrzegają w tym piękny przykład współpracy międzynarodowej, gdy ,,Polka przybywa do Wilna i otwiera pierwszą tego typu placówkę na Litwie, a w języku litewskim pojawia się słowo ,,hospisas”, które dotąd nie istniało i nikt nic nie wiedział o jego znaczeniu”. Tradycyjnie przed wylotem na Dakar odwiedzają ludzi przebywających w hospicjum i uświadamiają sobie, że ich zmagania na Dakarze wcale nie są tak trudne, jakby się mogło wydawać. To tam w hospicjum trwa bardziej zaciekła walka.
,,To wzajemne bycie w pokonywaniu kolejnych etapów naszego życia i to jest piękne, kiedy oni wyjeżdżając na Dakar mówią, że się nie wycofają. Kiedy po Dakarze mówią, że były sytuacje niemalże dramatyczne, pojawiały się, myśli, że ,,Nie. Koniec. To już nie ma co”. Ale właśnie pamiętają, że jadą jako przedstawiciele tych, którzy by chcieli pojechać, a łóżko ich w pewnym momencie unieruchamia. Jestem przeogromnie wdzięczna naszym rajdowcom za to, że chcą i są z nami razem” – mówi s. Michaela. Dodaje, że to jest wręcz niewyobrażalne, kiedy chorzy w swoich trudnych zmaganiach z chorobą, nie chcą przyjmować leków, żeby poczuć jeszcze mocniej ból i ofiarować, żeby ,,nasi chłopcy na Dakarze poradzili sobie”. Codziennie wolontariusze i pracownicy hospicjum relacjonują im kolejne etapy rajdu.
Sebastian Rozwadowski to jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych polskich pilotów rajdowych. Startował w eliminacjach mistrzostw Polski, Europy i świata. W Rajdzie Dakar pojedzie po raz czwarty. Jak przyznaje ,,auto jest wspaniałe. To jest samochód, w którym bardzo doświadczony kierowca może walczyć o podium”. Tym razem litewsko-polski duet wybrał ekstremalny samochód terenowy – Toyotę Hilux Black Hawk V, który został zbudowany przez inżynierów słynnego zespołu Toyota Gazoo Racing South Africa. Rajdówkę wyposażono w 8-cylindrowy silnik o pojemności 5 litrów, pochodzący z Lexusa RC F.
,,Musimy się nauczyć to auto bardzo szanować, oszczędzać i mu nie przeszkadzać. Mam nadzieję, że ono zrewanżuje nam się tym samym i pozwoli walczyć o naszą wymarzoną pierwszą piętnastkę” – mówi S. Rozwadowski. ,,W poprzednich latach dopadały usterki, awaria za awarią, bo Dakar jest niesamowicie wymagającym rajdem. Tak samo dla zawodników, jak i dla sprzętu. A jeżeli sprzęt nie jest najnowszą technologią, jest konstrukcją sprzed kilku lat, jest samochodem używanym, mimo, że bardzo dobrze przygotowanym przez nasz zespół mechaników, no to zawsze coś się może dziać. Nas te usterki przez ostatnie trzy lata bardzo mocno dotykały. W zeszłym roku najbardziej doskwierały nam problemy z półosiami. Ten samochód z 2013 roku, lata świetności miał już za sobą. To już nie był szczyt techniki. A w tym roku będziemy mieli sprzęt naprawdę z najwyższej półki i mam nadzieję, że problemów nie będzie. Aczkolwiek nigdy nie wiadomo. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy z samochodem. Dwa lata temu, w 2017 roku auto było również nowe. I co z tego? Na trzecim odcinku specjalnym zawodzi sprzęgło, które eliminuje nas z walki w Dakarze i musimy się wycofać przez błahą usterkę” – zaznaczył pilot.
Trasa poprowadzi przez Peru. To bardzo ciężki kraj dla jazdy. Wysokie i miękkie wydmy bardzo trudno się czyta. Nie wiadomo, czy one są ścięte, jak je można zaatakować i przejechać. Jest duże nasłonecznienie. Ten Dakar będzie miał najwięcej odcinków pustynnych w Ameryce Południowej. Od dziesięciu lat będzie to najbardziej piaszczysty rajd. ,,Kochamy to, co robimy. I to, że po raz kolejny stajemy z Benedyktem na starcie, świadczy o naszej determinacji, ale też o naszej wielkiej pasji i o realizacji swoich marzeń. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy te marzenia realizować. Pamiętajmy – wszystko zaczyna się od marzeń. Ja w wieku dziesięciu lat, jak obserwowałem Rajd Dakar, podziwiałem dla mnie wtedy nadludzi, nadludzkich kierowców i pilotów, którzy gdzieś tam na końcu świata ścigają się w bardzo ciężkich warunkach. Nie przechodziło mnie nawet przez myśl, że mógłbym tam kiedyś być. Potem zaczynałem w to coraz bardziej wierzyć, coraz bardziej tego pragnąć i do tego dążyć. I jestem tam po raz czwarty, w związku z tym naprawdę jestem szczęściarzem” – przyznaje S. Rozwadowski
41. edycja Rajdu Dakar rusza 6 stycznia 2019 roku. Na jego starcie staną 334 pojazdy, które do pokonania mają 5500 kilometrów. Metę rywalizacji zaplanowano na 17 stycznia.