
Navarro pokonała mało dotychczas znaną Arango, plasującą się do tej pory na 133. pozycji w świecie, w ciągu 55 minut, a wynik, gdy w decydującym spotkaniu jedna z zawodniczek nie wygrywa ani jednego gema to sytuacja bez precedensu.
Poprzednio miała miejsce… 16 maja 2021 roku, kiedy w finale imprezy w Rzymie Świątek pokonała Czeszkę Karolinę Pliskovą. Był to pierwszy i jedyny dotychczas taki przypadek w turnieju rangi WTA 1000.
Polka była wtedy na początku tenisowej drogi i wywalczyła trzeci tytuł w karierze, który pozwolił jej awansować do czołowej dziesiątki rankingu WTA.
Świątek podkreśliła wtedy, że była tak skupiona na grze, iż dopiero po meczu poznała jego dokładny wynik.
„Gdy trener powiedział mi, że było 6:0, 6:0, to byłam zaskoczona” – przyznała.
„Podczas przerw w grze wizualizowałam sobie za każdym razem, że zaczynam ten mecz od początku. Robiłam to na tyle dobrze, że nie wiedziałam, że pierwszego seta wygrałam bez straty gema… Kluczowe jest, by nie myśleć o tym i po prostu grać. Bo jak zaczniesz myśleć o wyniku, to właściwie zrujnujesz swój sposób myślenia i nastawienie” – podsumowała niespełna 20-letnia wtedy raszynianka podczas pomeczowej konferencji prasowej.
Świątek powtórzyła wynik Agnieszki Radwańskiej z 2013 roku z Sydney, kiedy na tzw. rowerze odesłała Dominikę Cibulkovą. Po meczu Polka… przeprosiła Słowaczkę.
„Dominiko, masz za sobą świetny tydzień i gratuluję ci sukcesu, ale chcę też cię przeprosić za ten finał” – powiedziała Radwańska odbierając okazały kryształowy puchar za zwycięstwo.
„Mniej więcej pół godziny na set to wcale nie jest mało. Szczególnie na początku meczu było sporo długich wymian i zaciętej gry, a nawet kilka szans na przełamanie serwisu +Iśki+. Niestety, jak zajrzałem do internetu to przeczytałem sporo komentarzy, że Cibulkova nic nie grała, a to nie jest prawda. To Agnieszka wygrała ten mecz, a nie Cibulkova go przegrała” – skomentował wtedy ojciec i trener tenisistki z Krakowa Robert Radwański.
Dwa inne w tym stuleciu finały WTA, które zakończyły się wynikiem 6:0, 6:0, to zwycięstwa Rumunki Simony Halep nad Łotyszką Anastasiją Sevastovą w Bukareszcie w 2016 roku i Francuzki Marion Bartoli nad Rosjanką Olgą Puczkową w 2006 roku w Quebecu.
W Wielkim Szlemie zaś ostatnio taki rezultat miał miejsce w finale French Open 1988, gdy słynna Niemka Steffi Graf nie miała najmniejszego problemu z uporaniem się z Białorusinką Nataszą Zwierewą.