• Sport
  • 5 stycznia, 2014 14:56

TdS – Kreczmer najszybszy na Alpe Cermis, Kowalczyk czwarta

Maciej Kreczmer wygrał, a Justyna Kowalczyk zajęła czwarte miejsce w Rampa con i Campioni, czyli biegu narciarskim dla amatorów na Alpe Cermis. Trasa zawodów była identyczna z finałowym etapem Tour de Ski w Val di Fiemme.

PAP
TdS – Kreczmer najszybszy na Alpe Cermis, Kowalczyk czwarta

Fot. /Grzegorz Momot /PAP

Pierwotnie oboje Polacy mieli wspinać się na Alpe Cermis, ale oczywiście w prestiżowym cyklu. Jednak po decyzji organizatorów o zmianie programu (z siedmiu etapów, aż pięć rozgrywano techniką dowolną) Kowalczyk się wycofała, podobnie jak będący w jej teamie Kreczmer. Polka żałowała, że po raz piąty z rzędu nie zwycięży w klasyfikacji generalnej touru, ale – jak przyznała w niedzielę – nie zawsze bycie pierwszą na mecie jest najważniejsze.

Przez ostatni tydzień Kowalczyk i Kreczmer trenowali na dużej wysokości w Passo Lavaze. Występ w czwartej edycji amatorskiego biegu, będącego morderczą wspinaczką pod niemal pionową ścianę (średnie nachylenie 12 proc., w najbardziej stromym miejscu 28 proc.), potraktowali jako bardzo mocny trening przed kolejnymi startami, których już niewiele pozostało do igrzysk olimpijskich w Soczi.

Rok temu wygrał Norweg Thomas Alsgaard, sześciokrotny medalista olimpijski i dziewięciokrotny medalista mistrzostw świata, a tym razem najszybszy był Kreczmer. Jako pierwszy minął linię mety, choć wcale mógł nie zostać ogłoszony… triumfatorem. „Zapomniałem przypiąć transpondera, co spowodowało, że nie było mnie w klasyfikacji na poszczególnych pomiarach czasu. Myślałem, że nie będzie czipów, tak jak w Pucharach Świata. Ale na szczęście sędziowie machnęli ręką i jest wszystko dobrze” – powiedział Kreczmer, który uzyskał czas 31.46,1.

Wyprzedził o niespełna sześć sekund Francuza Jermiego Millereau i o prawie dwie minuty serwismena jednej z norweskich firm narciarskich – Mortena Saethę. Kowalczyk uplasowała się na czwartej pozycji z rezultatem 33.51,4. Była najszybszą z kobiet, zdecydowanie pokonała m.in. Czeszkę Katerinę Neummannovą, mistrzynię igrzysk w Turynie na 30 km techniką „łyżwową”.

„To był pierwszy szybki trening od Assiago. To, co miałam zrobić, to się udało, a więc chodziło o mocne zmęczenie i aby nogi szczypały. Zjadę z tej góry zadowolona, choć dziś było przede wszystkim bardzo zimno. Zanim dobiegłam na Alpe Cermis zmarzłam, jednak nie było też tragedii. Po raz pierwszy w tym sezonie biegłam bez plecaka z presją” – stwierdziła Kowalczyk.

Niedzielny bieg rozgrywany był w strugach deszczu, stąd – jak żartowali niektórzy z zawodników – bardzo dobre rezultaty. Dla porównania, Alsgaard w 2013 roku uzyskał 33.55, a więc czas gorszy od Kowalczyk. Kreczmer miałby nad Norwegiem ponaddwwuminutową przewagę, choć oczywiście nie można dosłownie porównywać tych biegów.

„Początkowo zmieniałem się na prowadzeniu z jakimś Norwegiem, później do przodu wyskoczył nieznany mi Włoch. W pewnym momencie myślałem, że przegram z nim, ale się przemogłem i wyprzedziłem na ostatnim kilometrze” – opisywał Kreczmer rywalizację na trasie liczącej 9 km.

Jak zwykle razem na mecie pojawili się pomysłodawcy Tour de Ski – słynny przed laty norweski biegacz Vegard Ulvang i dyrektor konkurencji biegowych Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) Szwajcar Juerg Capol.

Kowalczyk i Kreczmer wracają do Passo Lavaze. „Plany miały być inne, bowiem w poniedziałek mieliśmy udać się do Jakuszyc, ale warunki śniegowe nie są najlepsze. Nie wiem, jak długo zostaniemy we Włoszech i czy wystartuję za tydzień w biegu (również amatorskim – PAP) w Czechach. To wszystko się zmienia” – przyznała medalistka IO i MŚ. Kreczmer z kolei za kilka dni pobiegnie w PŚ w Novym Meście na Morawach. A potem dla obojga polski sprawdzian, czyli PŚ w Szklarskiej Porębie.

W niedzielne popołudnie na Alpe Cermis walczyć będą uczestnicy Tour de Ski. Jako pierwsi wystartują norwescy liderzy – Astrid Uhrenholdt Jacobsen i Martin Johnsrud Sundby.

PODCASTY I GALERIE