Biało-czerwoni pojechali do Czarnogóry po zwycięstwo. Komplet punktów, po który sięgnęli piłkarze Adama Nawałki daje im bardzo komfortową sytuację przed pozostałymi meczami eliminacji mundialu. Byliśmy faworytem, ale od pierwszych minut trzeba było podjąć wyjątkowo wymagającą walkę o to zwycięstwo.
Niedzielni rywale nie byli wirtuozami, ale mieli bardzo dużo determinacji, a do walki podrywał ich doping kibiców, którzy doskonale wiedzą, jak zdeprymować przyjezdnych. Spodziewaliśmy się walki wręcz, zagrań z pogranicza faulu i wysokiej temperatury, o którą zadbają trybuny. I właśnie to dostaliśmy, jednak udało się sięgnąć po czwarte kolejne zwycięstwo w eliminacjach.
W pierwszej połowie meczu na boisku dominował chaos. Zgodnie z oczekiwaniami Czarnogórcy grali ostro i próbowali zmusić naszych piłkarzy do błędu.
Polacy momentami pozwalali narzucać sobie ten styl gry, nie potrafili uspokoić tempa spotkania. Brakowało dokładności, składnych akcji, zamiast tego kibice na stadionie w Podgoricy oglądali niedokładne podania oraz przerywane próby doprowadzenia do zagrożenia pod bramką rywali.
Do siatki jednak trafić się udało, za sprawą niezawodnego Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu podszedł do rzutu wolnego i mierzonym strzałem nie dał szans bramkarzowi.
Wydawało się, że od tego momentu jest większa szansa na to, żeby uspokoić grę i przejąć kontrolę. Tak się jednak nie stało.
Gospodarze szukali swojej szansy prostymi środkami, a piłkarze Adama Nawałki niestety podjęli tę grę. W 63. minucie jedno dobre dośrodkowanie dało Czarnogórze remis. Potem poczuli swoją szansę i rzucili się do ataków. Było nerwowo, ale koniec końców jakość w tym meczu była po stronie Polaków.
Jedno genialne zagranie Piotra Zielińskiego i kapitalny lob Łukasza Piszczka dały przepiękną bramkę, która zadecydowała o wyniku.
Inaczej pojedynek wyglądał na Wembley, gospodarze murawy, reprezentacja Anglii od początku dominowała w spotkaniu. Chociaż reprezentacja Litwy z powodzeniem broniła się przez pierwsze 20 minut, pierwszego gola w 21 minucie strzelił weteran Jarmain Defoe, po pięknej asyście Raheema Sterlinga. Po pierwszej kwarcie przewaga Anglików w kontroli piłki była powalająca, więc ataki na bramkę rywali ze strony reprezentacji Litwy były wyjątkowo rzadkie.
Kolejną możliwość na celebrowanie 77 tys. armia kibiców na Wembley miała okazję w 66 minucie. Piękna akcja Anglików i wyjście sam na sam Jamie Vardiego z bramkarzem Litwy, Ernestesem Šetkusem ustaliła wynik na 2:0.
Anglicy zdobyli już 4 zwycięstwo, mają także jeden remis i z 13 punktami są liderami tabeli. Co więcej w ramach eliminacji nie stracili jeszcze żadnej bramki. Z kolei reprezentacja Litwy z 5 punktami wciąż plasuje się na 4 pozycji.