Pierwszy nogę na wileńskim lotnisku postawił Antanas Juknevičius, którego samolot o pół godziny wyprzedził lot Vanagasa. Przyleciał sam, bo jego pilot Vytautas Obolevičius wyruszył od razu do Niemiec, by móc się przygotować do Rajdowych Mistrzostw Świata.
Kierowca, dzieląc się wrażeniami z dziennikarzami, zaznaczył, iż tegoroczni Rajd Dakar, mimo dość słabego samochodu, nie był zbyt trudny . Antanas Juknevičius 9374 kilometry trasy pokonał na terenówce marki Toyota Cruiser. Zajęło mu to ponad 138 godzin, co dało 56 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Był to już piąty Dakar dla Juknevičiusa, ale w Ameryce Południowej, gdzie z powodów bezpieczeństwa został przeniesiony rajd, jechał po raz pierwszy.
Benediktas Vanagas tę trasę pokonał po raz drugi. W ubiegłorocznej edycji zajął 65 miejsce, a w tym roku finiszował 30 pozycji wyżej. Trasę pokonał w mniej niż 80 godzin.
Porównując oba zajazdy, Vanagas przyznał, iż w tym roku wszytko przeszło o wiele szybciej niż roku debiutanckim. Oczywiście, nie obeszło się bez przygód- w czasie remontu auta rajdowiec przycisnął dłoń i podejrzewa złamanie. Vanagas nie oddał się w ręce medyków na trasie, albowiem bał się, że ci nie pozwolą mu kontynuować rajdu.
Obaj kierowcy spotkani zostali przez najbliższą rodzinę, dziennikarzy i wiernych kibiców. Nie obeszło się bez kwiatów, pozdrowień i oklasków.