Benediktas Vangas, który w niedzielę doznał złamania nadgarstka, na dziewiątym etapie Rajdu Dakar startował z numerem 39., a Antanas Juknevičius i Edvardas Duoba – z przedostatnim, 75. Jednak po ponad 400 km sytuacja odwróciła: Juknevičius jechał 40., a Vanagas 48. Na mecie sędziowie dwanaście załóg obdarowali karami czasowymi, dlatego obaj Litwini o trzy lokata – odpowiednio na 37. i 45. miejsca.
Krzysztof Hołowczyc z francuskim pilotem Xavierem Panserim dziewiąty etap Rajdu Dakar ukończyli na szóstej pozycji. W klasyfikacji generalnej utrzymali czwarte miejsce, a na pozycji lidera umocnił się Katarczyk Nasser Al-Attiyah.
Najszybciej odcinek specjalny długości 450 km pokonał w 4:41.56 Hiszpan Nani Roma. Drugi czas – 4:48.23 uzyskał Al-Attiyah, który cieszył się ogromnie, że… dojechał do mety.
Hołowczyc dziewiąty etap określił jako „horror”. Jego zdaniem organizator przesadził z wyborem trasy. 80 procent stanowiły potworne dziury, wyrwy, kamienie, koryta wyschniętych rzek.
„Do tego sporo fesz-feszu, który zawiewany przez wiatr z tyłu wyprzedzał samochód, tak że długimi fragmentami jechaliśmy zupełnie po omacku, co w każdej chwili groziło wpadnięciem do głębokiego rowu po rzece lub najechaniem na jakiś głaz. To cud, że nic takiego nam się nie przydarzyło” – mówił na biwaku.
Marek Dąbrowski i brytyjskim pilotem Mark Powell dotarli na metę na 14. miejscu z 54 minutami straty do zwycięzcy etapu Romy. Strata byłaby mniejsza, gdyby nie to, że załoga Orlen Team wykazała się gestem fair play i pomogła na trasie Christianowi Lavieille.
„Francuz stał dwadzieścia kilometrów przed metą. Jest szósty w generalce, więc przeholowaliśmy go przez góry. Trochę czasu na tym straciliśmy, ale dla nas nie jest on tak ważny, jak dla niego. Postanowiliśmy mu pomóc” – wspomniał Dąbrowski.
Rafał Sonik, zdobywca Pucharu Świata w quadach, tylko na jedną dobę opuścił fotel lidera w 37. Rajdzie Dakar. Trzynasty dzień stycznia okazał się szczęśliwy dla krakowianina. Po dziewięciu etapach ma cztery minuty przewagi nad Chilijczykiem Ignacio Casale.
Na trasę z Polak ruszał z drugiej pozycji. Miał prawie siedem minut straty do Casale, który – jak przyznał po siódmym etapie – był bliski rezygnacji z dalszej jazdy.
„Niedziela była dla mnie koszmarem. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś podobnego na quadzie, ani też na motocyklu. Zimno, błoto, woda. Chciałem się wycofać. W moim lewym bucie było peł