Mecz będzie transmitowany do wielu krajów Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu, a także m.in. do Argentyny, Brazylii, Chile, Meksyku, Chin, Japonii, Australii i USA.
Będzie to pierwsze od 2011 roku el Clasico w decydującym o trofeum meczu. W 2012 roku „Blaugrana” wyeliminowała Real w ćwierćfinale i zdobyła Puchar, natomiast w kolejnej edycji rozgrywek lepsi w półfinale okazali się „Królewscy”, ale po trofeum sięgnął ostatecznie ich lokalny rywal – Atletico.
Real będzie miał w środę przewagę psychologiczną, nie tylko dlatego, że jest od soboty wyżej w tabeli La Liga niż odwieczny rywal, którego wyprzedza o punkt (wciąż jednak traci trzy do lidera – Atletico). W przeciwieństwie do Katalończyków, „Królewscy” zagrają również w półfinale Ligi Mistrzów, zatem wciąż mają nadzieję na potrójną koronę i „La Decima”, czyli dziesiąty triumf w Champions League.
Tymczasem dla Barcelony środowy finał może być jedyną szansą na trofeum w tym sezonie, choć jeszcze kilka dni temu Katalończycy byli w dość komfortowej sytuacji w ekstraklasie. Gdyby nie niespodziewana porażka 0:1 z Granadą, podopieczni Argentyńczyka Gerardo Martino mogliby śmiało myśleć o mistrzostwie.
W ekipie Realu nie zagra Cristiano Ronaldo, który zmaga się z urazem mięśnia. Z kolei lider Barcelony Argentyńczyk Lionel Messi nie ma problemów ze zdrowiem, ale za to w ostatnim czasie jest w słabszej formie.
Początek meczu w Walencji o godzinie 22.30 czasu litewskiego.