To bardzo ważny triumf szczególnie dla francuskiego szkoleniowca Arsene’a Wengera, który z roku na rok stawał się coraz bardziej wyszydzaną postacią na Wyspach. Wprawdzie zawsze utrzymywał Arsenal na czołowych lokatach ekstraklasy, ale na jakiekolwiek trofeum czekał od dziewięciu lat.
Spotkanie na Wembley rozpoczęło się jednak zupełnie nie po jego myśli. Kibice „Kanonierów” nie mogli uwierzyć w to, co stało się w ciągu pierwszych dziewięciu minut. Po upływie tego czasu rywale prowadzili już 2:0.
W 17. minucie sygnał do odrabiania strat dał Santi Cazorla. Hiszpan trafił na 1:2 po uderzeniu tuż pod poprzeczkę z rzutu wolnego, a w 71. minucie „Kanonierzy” wyrównali. Do siatki trafił mający polskie korzenie Francuz Laurent Koscielny, który znalazł się nieobstawiony tuż przed McGregorem i pokonał go strzałem z półobrotu. Po regulaminowym czasie było 2:2 i sędzia zarządził dogrywkę.
W jej pierwszej części niewiele się wydarzyło, piłkarze obu drużyn byli już wyraźnie zmęczeni. Po zmianie stron Wenger wykorzystał pozostałe dwie zmiany, wprowadzając na boisko Czecha Tomasa Rosicky’ego oraz Jacka Wilshere’a.
Ta decyzja wniosła trochę świeżości do poczynań jego zespołu, który zdołał strzelić trzeciego gola. W 109. minucie błyskotliwe podanie piętą Francuza Oliviera Giroud wykorzystał Walijczyk Aaron Ramsey.
W końcówce piłkarze Arsenalu najedli się strachu, gdy niedokładnie zagrywał do Fabiańskiego Niemiec Per Mertesacker. Polak musiał wybiec poza pole karne, ale do piłki najpierw dopadł Sone Aluko, jednak pomylił się przy strzale z ostrego kąta.
Fabiański, który najprawdopodobniej odejdzie z Arsenalu w związku z wygaśnięciem kontraktu po tym sezonie, musiał jeszcze raz wykazać się refleksem w ostatniej akcji. Obronił wówczas strzał Aluko sprzed pola karnego, ale interwencję utrudnił mu fakt, że niemal wszyscy piłkarze znajdowali się w „szesnastce” i zasłaniali mu widok.
Rezerwowym bramkarzem „Kanonierów” był Wojciech Szczęsny.
Hull City pozostało bez żadnego trofeum w 110-letniej historii klubu.