
„Organizatorzy przywieźli wystarczającą ilość śniegu, dzięki czemu impreza nie jest zagrożona” – poinformował w niedzielę wiceprezes PZN Andrzej Wąsowicz.
Decyzja zapadła w porozumieniu z dyrektorem cyklu PŚ Walterem Hoferem.
Od kilku dni na wiślański obiekt śnieg był przywożony z Podhala. Łącznie dostarczono stamtąd ponad tysiąc metrów sześciennych. Z doliny Chochołowskiej przywiozło go 30 ciężarówek.
Wąsowicz powiedział PAP, że jeszcze w niedzielę organizatorzy znaleźli nieco śniegu w górach, który już wkrótce trafi na skocznię. Jest go około dwóch, trzech ciężarówek po 35 m sześciennych każda.
„Kończymy już układanie zwiezionego śniegu. Jest go tyle, że wystarczy, by przeprowadzić zawody. Ten, który zostanie jeszcze przywieziony trafi w miejsca, gdzie przebija igelit. Specjalny ratrak, który rozprowadza śnieg, cały czas pracuje” – zaznaczył wiceprezes PZN.
Aura, która torpedowała dotychczas wysiłek organizatorów, okazała wreszcie łaskawsze oblicze. Ochłodziło się, a w niedzielę po południu zaczął padać biały puch.
Według Wąsowicza organizatorzy rano próbowali uruchomić armatki śnieżne, ale było zbyt ciepło. Wieczorem temperatura powinna jednak spaść i wówczas ponowie zostaną włączone.
Wiceszef PZN poinformował, że w Wiśle zrezygnowano z zastosowania ciekłego azotu do mrożenia torów na skoczni. „Nie ma takiej potrzeby, a poza tym było to rozwiązanie niezwykle kosztowne” – wyjaśnił.
Zawody w Wiśle odbędą się w czwartek. Na godz. 9 zaplanowane zostały dwie serie treningowe, o 11 rozpoczną się kwalifikacje, a pięć godzin później seria próbna. Początek konkursu zaplanowano na godz. 17.30.
Start zapowiedzieli niemal wszyscy czołowi zawodnicy, zabraknie jedynie Japończyka Noriaki Kasaiego.
Skocznia w Wiśle Malince powstała w 1933 roku. W latach 2005-08 i została gruntownie zmodernizowana. Nadano jej też imię Adama Małysza. Rekord obiektu należy do Austriaka Stefana Krafta, który 8 stycznia 2013 roku podczas kwalifikacji do zawodów Pucharu Świata uzyskał 139 m.