Początek zdawał się potwierdzać formę obu drużyn z ostatnich tygodni. Wprawdzie najpierw Cristiano Ronaldo trafił z bliska w poprzeczkę, ale w 19. minucie z gola cieszyli się piłkarze Barcelony. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Lionela Messiego celnym strzałem głową popisał się Francuz Jeremy Mathieu.
Strata gola nie załamała jednak gości. W 31. minucie wyrównali po bardzo efektownej akcji z udziałem trzech graczy. Chorwat Luka Modric podał do Karima Benzemy, Francuz efektownie zagrał piętą do Cristiano Ronaldo, a ten pokonał bramkarza. To 31. gol Portugalczyka w lidze, o jednego ustępuje Messiemu.
Po przerwie Barcelona zaczęła grać lepiej i efektem był gol w 56. minucie Luisa Suareza po dalekim podaniu Daniego Alvesa. Urugwajczyk, zanim trafił do siatki, popisał się znakomitym przyjęciem piłki, znacznie ułatwiającym mu oddanie strzału.
„Przez godzinę graliśmy bardzo dobrze, ale ostatnie dwa kwadranse to była katastrofa. Sytuacja w lidze robi się komfortowa dla Barcelony, ale nie zamierzamy rezygnować z walki o tytuł” – przyznał włoski szkoleniowiec Realu Carlo Ancelotti.
Nastroje tonował za to argentyński pomocnik Barcelony Javier Mascherano. „Nic nie jest pewne, nic nie zostało rozstrzygnięte. Oba zespoły muszą łączyć występy w Primera Division z Ligą Mistrzów. W takich okolicznościach dużo łatwiej o słabszy moment, spadek koncentracji” – zauważył Argentyńczyk.
Dzięki niedzielnemu zwycięstwu Barcelona (68 pkt) ma już cztery punkty przewagi nad najgroźniejszym rywalem.
W 28. kolejce zwycięstwa odniosły również pozostałe drużyny z czołówki. Trzecia Valencia (60 pkt) wygrała na wyjeździe z Elche 4:0 (cały mecz w ekipie gospodarzy rozegrał Przemysław Tytoń). Czwarte Atletico Madryt (59) pokonało u siebie Getafe 2:0, a piąta Sevilla (55) – bez pauzującego za kartki Grzegorza Krychowiaka – wygrała na stadionie Villarreal 2:0.