W 51. minucie – w pozornie niegroźnej sytuacji – Fabiański tak niefortunnie próbował wybić piłkę z linii pola karnego, że trafił w nadbiegającego zawodnika Liverpoolu Adama Lallanę. Futbolówka po odbiciu się od napastnika gospodarzy wleciała do pustej bramki Swansea.
„Gol Lallany po horrorze Fabiańskiego” – napisał w internetowym wydaniu „Daily Mail”, ilustrując wspomnianą sytuację zdjęciami klatka po klatce.
Dzięki temu kuriozalnemu trafieniu miejscowi – prowadzeni przez byłego trenera walijskiej ekipy Brendana Rodgersa – podwyższyli wynik na 2:0. W pierwszej połowie Fabiańskiego pokonał bowiem strzałem z bliska Alberto Moreno. Wówczas reprezentant Polski nie miał szans, choć zdołał trącić piłkę, zanim wpadła do siatki.
Goście zdobyli w 52. minucie kontaktową bramkę po uderzeniu Islandczyka Gylfiego Sigurdssona, ale kolejne minuty ponownie należały do Liverpoolu. Na 3:1 podwyższył po efektownej akcji Lallana, natomiast wynik spotkania w 69. minucie po rzucie rożnym ustalił… samobójczym strzałem głową Jonjo Shelvey, były piłkarz „The Reds”.
Oba zespoły stworzyły jeszcze po kilka sytuacji, m.in. kilkoma skutecznymi interwencjami popisał się Fabiański.
W tabeli Liverpool awansował na ósme miejsce, kosztem Swansea. Obie drużyny mają po 28 punktów. Prowadzi Chelsea – 46, przed Manchesterem City – 43.