Jak zwykle hala NGRi Arena w Aarhus wypełniła się liczną grupą polskich kibiców. Wśród nich znalazła się rozgrywająca reprezentacji Polski Karolina Szwed-Orneborg, która jeszcze do niedawna występowała w barwach HC Lipsk, a teraz przyjechała do ojczyzny męża.
Na trybunach było biało-czerwono i to wcale nie ze względu na barwy narodowe gospodarzy turnieju. Już podczas prezentacji zespołów wrzawa była taka, jakby pojedynek odbywał się w jakiejś polskiej hali. Podobnie jak w meczu z Francją Mazurka Dąbrowskiego widzowie odśpiewali a capella.
Polaków, po dwóch porażkach, interesowała tylko wygrana. Zaczęli dobrze od gola objawienia tego turnieju, prawoskrzydłowego Jakuba Łucaka. W odpowiedzi dobrymi obronami popisał się Szmal, ale dobitki Atmana już nie złapał.
Po dwóch golach Lijewskiego, przy stanie 3:2, widownia zaintonowała „Gramy u siebie” i zawodnik Vive Targi Kielce dołożył trzecie swoje trafienie.
Bardzo dobrze w tym okresie spisywał się Sławomir Szmal. Dzięki niemu Polacy utrzymywali lekką przewagę, ale gra układała się tylko do 10. minuty. Jego koledzy w ataku nie wykorzystali dwóch z rzędu sytuacji sam na sam i w 13. min było 5:5. Chwilę potem, po nieudanym rzucie Bieleckiego, w odpowiedzi Rosjanie po raz pierwszy objęli prowadzenie.
Igor Lewszyn zamurował bramkę rywali, a biało-czerwoni marnowali kolejne stuprocentowe okazje. Rosjanie zdobyli pięć goli z rzędu i w 17. minucie prowadzili 8:5. Trener Michael Biegler wziął czas.
Na chwilę to pomogło, ale zaczęły się mnożyć proste błędy Polaków, nieporozumienia, co Rosjanie skwapliwie wykorzystali i cztery minuty przed przerwą wygrywali 13:8. Szmal dwoił się i troił, ale w ataku znów była posucha. Dopiero półtorej minuty do końca pierwszej połowy, po ośmiu minutach oczekiwania, wreszcie na listę strzelców wpisał się Polak – Jurkiewicz.
Pierwsza połowa skończyła się optymistycznym akcentem – po popisowej akcji Adam Wiśniewski ustalił wynik do przerwy 10:14.
Drugą połowę podopieczni Bieglera rozpoczęli od trzech bramek z rzędu, a kontaktowego gola zdobył wprowadzony po przerwie, silnie zbudowany obrotowy Kamil Syprzak.
W 37. minucie, po efektownej kontrze, Chrapkowski wyrównał na 15:15, a dwie minuty później ten sam zawodnik wyprowadził drużyną na prowadzenie 16:15. Widownia zaczęła skandować „Sławek Szmal”, bo kapitan biało-czerwonych spisywał się rewelacyjnie.
Przez następne cztery minuty żadnej ze stron nie udało się zmienić rezultatu. Zmienił go dopiero udany rzut ze skrzydła Adama Wiśniewskiego.
Od 45. minuty koncert gry dał Michał Jurecki. Po jego dwóch golach było już 19:16 dla Polski. Niestety za chwilę został posadzony przez sędziów na dwie minuty kary. Rosjanie nie wykorzystali gry w przewadze, za to Polacy zdobyli kolejnego gola (Łucak), a w 49. minucie było już 21:16.
Szmal nadal imponował skutecznością. Głównie dzięki niemu Polacy pilnowali wyniku, utrzymując kilkubramkowe prowadzenie. W końcówce obronił nawet karnego.
Jednak od stanu 23:18 w 52. minucie Rosjanie zaczęli odrabiać straty. Dla polskiej reprezentacji najbardziej korzystne było zwycięstwo jedną lub dwoma bramkami. W ostatniej minucie meczu prowadzili już trzema, ale ostatni atak Rosjan, na sekundy przed końcowym gwizdkiem przyniósł im gola i mecz zakończył się rezultatem 24:22.
Polska: Sławomir Szmal – Bartłomiej Jaszka 3, Krzysztof Lijewski 4, Patryk Kuchczyński, Karol Bielecki, Adam Wiśniewski 2, Bartosz Jurecki 2, Michał Jurecki 3, Piotr Grabarczyk, Mariusz Jurkiewicz 1, Kamil Syprzak 1, Jakub Łucak 4, Przemysław Krajewski 1, Michał Szyba, Piotr Chrapkowski 3.
Rosja: Wadim Bogdanow, Igor Lewszyn – Aleksander Pyszkin, Danił Szyszkariew 2, Dmitrij Kowaliew, Jegor Jewdokimow, Oleg Skopincew 4, Paweł Atman 6, Siergiej Gorbok 1, Siergiej Szelmienko 2, Konstantin Igropulo 4, Inal Aflitulin, Dmitrij Żytnikow 3.