• Sport
  • 24 maja, 2014 7:59

Piłkarska LM – wielka firma i rewelacja sezonu w finale

Piłkarze Realu Madryt mogą w sobotę w Lizbonie sięgnąć po raz dziesiąty po Puchar Europy. Na drodze stanie jednak rewelacja sezonu, nowy mistrz Hiszpanii Atletico Madryt. Pierwszy raz w finale tych rozgrywek wystąpią drużyny z jednego miasta.

PAP
Piłkarska LM – wielka firma i rewelacja sezonu w finale

Fot. PAP/EPA / ALBERTO MARTIN

W mijającym sezonie Real i Atletico mierzyły się ze sobą już czterokrotnie. W Primera Division lepszy okazał się zespół z Estadio Vicente Calderon (1:0, 2:2), a w Pucharze Hiszpanii górą byli „Królewscy” (3:0, 2:0), którzy zresztą sięgnęli później po to trofeum.

„Oba zespoły znają się znakomicie. Nie będzie żadnych tajemnic przed sobotnim finałem” – stwierdził szkoleniowiec Realu Carlo Ancelotti.

W lepszych humorach przystąpią do meczu piłkarze Atletico, którzy w minioną sobotę świętowali pierwsze od 1996 roku mistrzostwo kraju.

„Tworzymy historię” – powiedział wówczas trener Diego Simeone. Wywalczenie tytułu w lidze zdominowanej od lat przez Real i Barcelonę okrzyknięto jedną z największych sensacji sezonu. Już teraz wiadomo, że to najlepszy okres w 111-letniej historii stołecznego klubu.

Sukces podopiecznych Simeone nie był jednak przypadkiem. Równie znakomicie jego zespół radzi sobie w Lidze Mistrzów. W drodze do finału, jako jedyny, nie poniósł porażki. W fazie pucharowej wyeliminował kolejno trzy wielkie firmy: Milan, Barcelonę i Chelsea Londyn. W sumie, licząc fazę grupową, Atletico ma w dorobku dziewięć wygranych i trzy remisy.

Tymczasem Real odniósł 10 zwycięstw oraz zanotował po jednym remisie i porażce. Największe wrażenie zrobił w półfinale, w którym nie dał żadnych szans broniącemu trofeum Bayernowi Monachium (1:0, 4:0).

Jeśli wziąć pod uwagę historię madryckich klubów w Lidze Mistrzów (a wcześniej Pucharze Europy), faworyt w sobotę jest oczywisty. W sumie „Królewscy” dotarli do finału aż 12 razy i dziewięciokrotnie święcili triumf. Atletico tylko raz stanęło przed szansą, ale w 1974 roku lepszy okazał się Bayern (1:1 i w powtórzonym meczu 0:4).

„La Decima”, czyli dziesiąty triumf, to marzenie kibiców Realu od ponad dziesięciu lat (dziewiąty Puchar Europy „Królewscy” wywalczyli w 2002 roku).

Oba zespoły mają problemy kadrowe. Wprawdzie gwiazdy Realu Cristiano Ronaldo i Gareth Bale zdążą się wykurować, ale pod znakiem zapytania stoi występ Pepe i Karima Benzemy. Na dodatek za kartki pauzuje doświadczony pomocnik Xabi Alonso, którego zastąpi prawdopodobnie Asier Illarramendi. A właśnie postawa drugiej linii może okazać się decydująca dla losów meczu.

„Spodziewam się bardzo wyrównanego spotkania i myślę, że pomoc będzie wyznacznikiem w tworzeniu gry” – przyznał Simeone.

Argentyńczyk też ma kłopoty kadrowe. Wyścig z czasem trwa w przypadku Diego Costy (najlepszego strzelca zespołu) oraz czołowego pomocnika Ardy Turana. O ile prognozy w przypadku Turka prognozy są bardziej optymistyczne, to Costa musiał się udać do Belgradu, gdzie jego leczeniem miała się zająć serbska lekarka Marijana Kovacević. Piłkarzowi mają pomóc okłady z płynu pochodzącego z łożyska klaczy. Ma on ponoć zbawiennym wpływ na gojenie się uszkodzonych tkanek mięśniowych. Media donoszą, że pomogło, i napastnik już we czwartek trenował z całą drużyną.

Simeone może zostać dopiero trzecim trenerem spoza Europy, który sięgnie po najważniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie. W przeszłości tej sztuki dokonali inni Argentyńczycy – Luis Carniglia (z Realem w 1958 i 1959 roku) oraz Helenio Herrera (z Interem Mediolan w 1964 i 1965).

Początek finałowego spotkania w Lizbonie o godz. 21.45.

PODCASTY I GALERIE