Atletico, które w ćwierćfinale wyeliminowało Barcelonę, wystąpi w najlepszej czwórce klubów europejskich po 40-letniej przerwie. Na krajowym podwórku radzi sobie równie dobrze, ma bezpieczną przewagę nad Realem i „Dumą Katalonii” i jest coraz bliżej pierwszego od 1996 roku mistrzostwa Hiszpanii.
Drużynę Diego Simeone zbliżyło do tego celu zwycięstwo w piątek nad Elche 2:0. Dzień później Chelsea przegrała z Sunderlandem 1:2, ponosząc pierwszą ligową porażkę na Stamford Bridge pod wodzą Jose Mourinho po serii… 77 meczów. Strata londyńczyków do lidera tabeli – Liverpoolu, z którym zmierzą się w najbliższą niedzielę, wzrosła do pięciu punktów.
Obaj charyzmatyczni trenerzy przystąpią więc do starcia na stadionie Vicente Calderon w odmiennych nastrojach. Eksperci nie spodziewają się gradu goli. Obie drużyny charakteryzują się solidną obroną, obecnie najlepszą w swoich ligach – Atletico straciło 22 bramki, Chelsea – 26.
„To będzie zacięty mecz. Drużyny prowadzone przez Mourinho są bardzo dobrze przygotowane pod względem taktycznym. Oni spróbują narzucić nam swój styl gry. Musimy się temu oprzeć” – powiedział kapitan Atletico Gabi.
Będzie to szczególny pojedynek dla dwóch zawodników: byłego wychowanka Atletico, a obecnie napastnika Chelsea Fernando Torresa oraz belgijskiego bramkarza madryckiego Thibauta Courtois, wypożyczonego z Chelsea.