Oba zespoły spotykają się w finale po raz drugi z rzędu. Rok temu Golden State wygrał z Cleveland 4-2, zdobywając mistrzostwo po 40 latach przerwy.
W czwartek w nieco słabszej dyspozycji był najlepszy zawodnik sezonu zasadniczego ligi (MVP), gwiazda Warriors, Stephen Curry. Wpływ na to zapewne miały wcześniejsze kontuzje stawu skokowego i kolana.
„Nie można wygrać mistrzostwa, jeżeli cały zespół nie ma wpływu na grę. Dzięki grze zespołowej jesteśmy w tym miejscu” – powiedział Curry, który w czwartkowym spotkaniu zdobył 11 punktów. Zaledwie dziewięć oczek zanotował natomiast Klay Thompson.
Najskuteczniejszy w zespole „Wojowników” okazał się z kolei Shaun Livingston, który zdobył 20 punktów – tyle ile razem Curry i Thompson.
W trakcie spotkania nerwy puściły trenerowi „Wojowników”. Steve Kerr swoją złość wyładował na tablicy, służącej do rysowania wskazówek dla swoich zawodników.
„Destrukcja może pomóc w złagodzeniu gniewu. Więc staram się wyładować na tablicy, zamiast na zawodnikach. To chyba lepsza metoda. Jednak to był dla nas dziwny mecz” – mówił po spotkaniu Kerr.
W zespole „Kawalerzystów” najskuteczniejszy był natomiast Kyrie Irving, który zdobył 26 punktów.
W swoim pierwszym występie w meczu finałowym dobrze zaprezentował się Kevin Love. 27-letniego zawodnika „Kawalerzystów” zabrakło w ubiegłorocznym finale z powodu urazu barku. W czwartek natomiast zdobył 17 punktów i zaliczył 13 zbiórek.
Drugi mecz odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek.