Gospodarze w pełni wykorzystali brak Serge’a Ibaki w szeregach Thunder. Hiszpański skrzydłowy w szóstym meczu z Los Angeles Clippers doznał kontuzji łydki i w tym sezonie już nie zagra.
Ibaka to przede wszystkim bardzo dobry obrońca. Zespół trenera Scotta Brooksa w sezonie regularnym pozwalał rywalom zdobyć w strefie podkoszowej średnio 39,4 pkt. W poniedziałek Spurs już w pierwszej połowie uzyskali z najbliższej odległości 40 pkt, a w całym meczu 66.
„Wymówki to nie jest coś, co nas charakteryzuje. Serge’a nie ma i nie wróci. Musimy zacząć grać lepiej, jeśli zamierzamy pokonać jeden z najlepszych zespołów” – powiedział Brooks.
Absencja Ibaki zdecydowanie ułatwia zadanie grającemu na tej samej pozycji Timowi Duncanowi. 38-letni zawodnik w 29 minut zdobył dla „Ostróg” 27 pkt. Bardzo dobrze spisali się wszyscy podopieczni trenera Gregga Popovicha, trafili 50 z 87 rzutów z gry (57,5 proc.)
„Wiemy, że z Thunder musimy się wspiąć na wyżyny naszych możliwości. Są młodzi, atletyczni, a w 2012 roku dali nam lekcję. Właśnie dlatego musimy grać niemal perfekcyjnie” – podkreślił Tony Parker, który zanotował 14 pkt i 12 asyst.
Wbrew temu, co pokazuje wynik, zwycięstwo w tym meczu długo pozostawało sprawą otwartą. Pod koniec trzeciej kwarty to goście wygrywali 78:77. W ich szeregach za ofensywę tradycyjnie odpowiadał duet Kevin Durant – Russell Westbrook. Zdobyli, odpowiednio, 28 i 25 pkt, ale pozostali koszykarze z pierwszej piątki dodali łącznie… pięć.
W sezonie zasadniczym Thunder wygrali ze Spurs wszystkie cztery mecze. To dopiero czwarty przypadek w historii NBA, kiedy w finale konferencji grają zespoły z takim bezpośrednim bilansem z rozgrywek regularnych. W trzech poprzednich awans uzyskiwała ekipa, która dominowała w sezonie zasadniczym.
W finale na Wschodzie koszykarze Indiana Pacers prowadzą z broniącymi mistrzowskiego tytułu Miami Heat 1-0.