To był ważny mecz dla Rakiet, bo do składu wrócił Dwight Howard. „Superman” opuścił 26 spotkań po kontuzji prawego kolana. Zagrał w meczu tylko przez 17 minut i nie wykazał się niczym szczególnym, podkreślał jednak, że jest zadowolony z samego powrotu. 21 punktów i 8 zbiórek zanotował natomiast Donatas Motiejūnas, który był jednym z liderów Rakiet.
W walce czołowych zawodników obu ekip James Harden był bardziej przekonujący, zdobył 25 punktów i 10 asyst oraz zablokował Anthony’ego Davisa. As zespołu Pelikanów grał dobrze, ale chybiał rzuty wolne, co zdarza mu się rzadko. Tym razem pomylił się na linii osobistych aż osiem razy i to w ważnych momentach (np. na osiem sekund przed końcem).
Dzień wcześniej Chicago Bulls świętowali awans do fazy play-off, a w dniu wczorajszym utrzymali trzecią lokatę na Wschodzie pokazując wyższość nad Toronto Raptors – 116:103. Kanadyjski rywal pasuje Bykom, to piąte zwycięstwo ekipy z Wietrznego Miasta w bezpośrednim pojedynku z Toronto. Jonas Valančiūnas odznaczył się 8 punktami i 12 zbiórkami.
Marcin Gortat zdobył 16 punktów i miał siedem zbiórek, a jego Washington Wizards przegrali u siebie z Indiana Pacers 101:103. To ich czwarta porażka z rzędu w koszykarskiej lidze NBA.
Decydujące o zwycięstwie punkty zdobył George Hill na 2,7 s przed końcową syreną. Pacers przerwali w tej sposób serię sześciu kolejnych porażek, jak i passę sześciu kolejnych triumfów Wizards na własnym parkiecie.
Polski środkowy grał 30 minut, był drugim strzelcem i czołowym zbierającym zespołu. Trafił siedem z 10 rzutów za dwa punkty i obydwa wolne, zebrał sześć piłek w obronie i jedną w ataku, miał także przechwyt, dwa bloki, dwie straty i faul.