Zespół Heat w tej serii przegrał tylko inauguracyjne spotkanie – w Indianapolis. W rewanżu w tym samym mieście triumfował 87:83, a w sobotę pokaz siły zaprezentował zwłaszcza w drugiej połowie, wygranej 61:45.
Początek bowiem wcale nie był udany dla gospodarzy. Przegrywali oni 4:17, a po pierwszej kwarcie – 14:21. W drugiej odsłonie było już nawet 22:37. Wystarczyła jednak bardzo dobra postawa dwóch największych gwiazd – LeBrona Jamesa i Dwayne’a Wade’a, aby zmienić niekorzystny obraz meczu.
Obaj rzadko siadali na ławce, James w 40 minut zdobył 26 punktów, a Wade w ciągu 37 – 23 pkt. Dzielnie wspierał ich rezerwowy Ray Allen, który miał stuprocentową skuteczność rzutów za trzy (4/4); łącznie uzyskał 16 pkt.
„Przeciwnicy dyktowali warunki gry do pewnego momentu. Fajnie było zobaczyć, jak nasz team wraca do gry” – ocenił trener Heat Erik Spoelstra.
Pierwsze prowadzenie drużyna z Florydy uzyskała w połowie trzeciej odsłony – 52:51. Od tego momentu już tylko dwa razy pozwoliła gościom, ale na krótko, wygrywać.
Wśród pokonanych w sobotę wyróżnili się Paul George – 17 pkt, Roy Hibbert – 16 i David West – 13.
Czwarte spotkanie odbędzie się w poniedziałek również w Miami.
Na Zachodzie koszykarze San Antonio Spurs prowadzą w finale z Oklahoma City Thunder 2-0.