W meczu nie zagrał Jonas Valančiūnas, który pauzuje z powodu kontuzji.
Raptors odnieśli natomiast czwarte zwycięstwo z rzędu. Zapewnił im je Kanadyjczyk Cory Joseph, trafiając za trzy punkty równo z końcową syreną.
Wcześniej dwa rzuty wolne przy prowadzeniu ekipy z Waszyngtonu 82:81 na 3,8 s przed upływem regulaminowego czasu gry wykonywał jej lider John Wall. Nie trafił obydwu, piłkę zebrali rywale i wzięli czas. Mieli trzy sekundy na rozegranie ostatniej akcji, którą rozrysował trener Dwane Casey. Piłka trafiła do DeMara DeRozana, ten próbował wejścia pod kosz z prawej strony wzdłuż linii końcowej, ściągnął na siebie graczy gospodarzy i podał do Josepha, stojącego bez opieki w lewym rogu boiska.
Gortat grał w sobotę 34 minuty. Już po niespełna pięciu miał osiem zdobytych punktów przy stuprocentowej skuteczności, czyli dwa razy więcej niż w całym meczu poprzedniego dnia z Celtics w Bostonie, przegranym rekordowo 78:111.
Przed waszyngtońską publicznością reprezentant Polski trafił w sumie osiem z 14 rzutów z gry, spudłował jedyny wolny, miał siedem zbiórek w obronie i trzy w ataku, asystę, przechwyt, blok, dwie straty i cztery faule. Raz sam został zablokowany.
Uzyskał 140. double-double w sezonie zasadniczym, a licząc fazę play off – 149. Był trzecim strzelcem i najlepiej zbierającym zespołu.
Najwięcej punktów dla Wizards zdobyli Bradley Beal – 20 i Wall – 18 (trafił jednak tylko 6 z 25 rzutów z gry i 5 z 8 wolnych). W zwycięskim zespole wyróżnili się Kyle Lowry – 27 i DeRozan – 23.
Po tym niefortunnym rozstrzygnięciu Wizards mają teraz bilans 6-8 i znaleźli się w trudnej sytuacji.