Mundialowe wspomnienia – La Furia Roja po raz pierwszy z tytułem

W 2010 roku odbył się mundial z wielu względów wyjątkowy i historyczny. Po raz pierwszy najlepsze piłkarskie reprezentacji zawitały do Afryki, nigdy wcześniej po tytuł nie sięgnęła też Hiszpania. Polaków tym razem zabrakło w stawce 32 zespołów.

PAP

Fot. PAP

80 lat musiało minąć od pierwszych mistrzostw świata (Urugwaj, 1930), by impreza odbyła się na kontynencie afrykańskim. RPA była bliska zdobycia prawa organizacji turnieju już w 2006 roku, ale wówczas jednym głosem członków Komitetu Wykonawczego FIFA przegrała z Niemcami.

O kolejny mundial rywalizowały wyłącznie państwa Czarnego Lądu, bowiem światowa federacja postanowiła dać szansę tej części globu. 15 maja 2004 roku w Zurychu kandydatura RPA zwyciężyła już w pierwszej turze, pokonując oferty Maroka i Egiptu.

„W ciągu tej jednej chwili odmłodniałem o 30 lat” – powiedział wtedy legendarny bojownik o prawa człowieka i były prezydent kraju Nelson Mandela, który zmarł 5 grudnia 2013 roku.

Mimo słabego już stanu zdrowia miał się pojawić na meczu otwarcia, ale wizyta na stadionie w Johannesburgu ostatecznie nie doszła do skutku, gdyż dzień przed ceremonią w wypadku samochodowym zginęła jego prawnuczka. Wracała z koncertu w Soweto, który zorganizowano dla uczczenia inauguracji MŚ.

Mimo kłopotów gospodarze zdążyli z przygotowaniem imprezy, która rozegrana została na 10 stadionach w dziewięciu miastach.

Na inaugurację reprezentacja RPA zremisowała z Meksykiem 1:1. Później ekipa „Bafana, Bafana” pokusiła się o sporą niespodziankę wygrywając ze skłóconymi i rozbitymi wewnętrznie Francuzami, ale do 1/8 finału awansować nie zdołała. To pierwszy w historii przypadek, by gospodarze odpadli z rywalizacji już po pierwszej rundzie.

Wpadkę na początku turnieju zaliczyli też faworyzowani Hiszpanie. Rozpoczęli od 0:1 ze Szwajcarami, ale później było już tylko lepiej. Choć zdobyli ledwie osiem goli, ale nie przeszkodziło im to w pierwszym w historii triumfie.

W fazie pucharowej za każdym razem wygrywali po 1:0 – z Portugalią (1/8 finału), Paragwajem (ćwierćfinał), Niemcami (półfinał) i Holandią (finał). Autorem trafienia w decydującym meczu, w dogrywce, był Andres Iniesta.

Hiszpania, mistrz Europy z 2008 i 2012 roku, została pierwszym złotym medalistą, który mundial rozpoczął od porażki.

Zespół z Półwyspu Iberyjskiego był faworytem i nie zawiódł. Podobnie jak Niemcy, którzy mieli trudną drogę po brązowy medal, a do tego grali efektownie i skutecznie.

W 1/8 finału pokonali Anglików 4:1, ale mecz przeszedł do historii z powodu błędu urugwajskiego arbitra Jorge Larriondy, który nie zauważył, że piłka po uderzeniu Franka Lamparda, między dwoma odbiciami od poprzeczki, o pół metra przekroczyła linię bramkową. Sędzia nie przerwał jednak gry, a jego asystent również nie zasygnalizował gola. Sprawa była jednak oczywista.

W ćwierćfinale z kolei podopieczni trenera Joachima Loewa rozprawili się 4:0 z Argentyńczykami. Dwa gole zdobył urodzony w Polsce Miroslav Klose i z dorobkiem 14 bramek w klasyfikacji strzelców wszech czasów ustępuje o jedno trafienie tylko Brazylijczykowi Ronaldo. Choć ostatnio zmagał się z kontuzjami, znalazł się w szerokiej kadrze Niemców na tegoroczny turniej w Brazylii.

Tym samym bez zdobytego gola z mistrzostwami musiał się pożegnać Lionel Messi, uchodzący już wtedy za najlepszego futbolistę globu, który jak Diego Maradona miał poprowadzić kolegów do sukcesu.

Naszpikowani gwiazdami „Albicelestes” znaleźli się w cieniu innej drużyny z Ameryki Południowej – Urugwaju, który cieszył się z czwartego miejsca.

Podobnie jak Argentyńczycy, rozczarowani wrócili do domu Brazylijczycy. „Canarinhos”, najbardziej utytułowana reprezentacja świata – z pięcioma tytułami, w ćwierćfinale ulegli Holandii 1:2. Jeszcze gorzej spisali się w RPA broniący tytułu Włosi, którzy odpadli już w fazie grupowej. To czwarty taki przypadek w historii, a drugi Italii.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej