
Polacy mecz zaczęli bardzo bojaźliwie, raz po raz wystrzeliwali krążek na uwolnienie. Wyglądało to tak jakby bali się drużyny, w której bardzo dużo hokeistów gra w KHL.
W 9. min. na ławkę kar powędrował Maciej Kruczek. Jego koledzy, grając po raz pierwszy w tym meczu w osłabieniu, nie stracili gola. Na tyle to ich podbudowało, że gdy ponownie grano pięciu na pięciu wreszcie rozpoczęli próby pokonania Pawła Połuektowa. Bliski tego był w 13. min. Tomasz Malasiński, ale ostatecznie nie potrafił zakończyć kontry dobrym strzałem.
Na początku drugiej tercji ponownie podopieczni Jacka Płachty ograniczali się tylko do defensywy. W 30. min. – kiedy na ławce kar zasiadł Rafał Dutka – Kevin Dallman szybko odegrał krążek do Romana Szawczenki, który strzałem spod „niebieskiej” pokonał Rafała Radziszewskiego. W momencie, gdy krążek wpadł do siatki, zostało tylko trzy sekundy do końca kary.
Biało-czerwoni zdołali wyrównać w 36. min., wówczas grając w podwójnej przewadze. Niedługo jednak cieszyli się z remisu. Niecałe dwie minuty później Roman Starczenko wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
W początkowym okresie ostatniej odsłony meczu nieoczekiwanie, to Polacy mieli przewagę. Udokumentowali to golem Marcina Kolusza. W 49. min. dostał on krążek gdy był w tercji obronnej rywala. Wjechał śmiało między dwóch obrońców, minął bramkarza i celnie uderzył.
Hokeiści Kazachstanu przyspieszyli grę, raz po raz byli pod bramką Radziszewskiego. Ten dwoił się troił, ale w końcu skapitulował w 56. min.
W sobotni, ostatnim występie na krakowskim turnieju biało-czerwoni zmierzą się z Węgrami (o awans). Ich czwartkowi rywale zagrają natomiast z Włochami.