
Polska – Słowenia 4:2 (1:0, 2:1, 1:1).
Bramki: dla Polski – Damian Kapica (3), Bartłomiej Neupauer (28), Marcin Kolusz (37), Aron Chmielewski (52); dla Słowenii – Jan Drozg (25), Jan Urbas (59).
Strzały: Polska – 27; Słowenia – 38. Kary: Polska – 10 minut; Słowenia – 12 minut.
Słowenia to spadkowicz z elity i uczestnik lutowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Zdaniem wielu miała być faworytem zmagań w stolicy Węgier, ale na razie zawodzi. Najpierw uległa Wielkiej Brytanii 1:3, a tym razem nie sprostała Polsce.
Biało-czerwoni zagrali lepiej niż dzień wcześniej z Włochami i odnieśli zasłużone zwycięstwo. Rywale co prawda strzelali częściej, ale podopieczni trenera Teda Nolana byli znacznie skuteczniejsi.
Prowadzenie Polakom już w trzeciej minucie dał Damian Kapica. W drugiej tercji inicjatywę przejęli Słoweńcy, a jej rezultatem był wyrównujący gol Jana Drozga w 25. minucie.
Na stratę bramki Polska zareagowała właściwie i prowadzenie odzyskała po niespełna trzech minutach. Na listę strzelców wpisał się Bartłomiej Neupauer.
Później nastąpił okres gry pełen przewinień. Biało-czerwoni w pewnym momencie grali nawet w pięciu przeciwko trzem rywalom, ale przewagi nie wykorzystali. W 37. minucie sędziowie podyktowali rzut karny dla Polski, a skutecznym wykonawcą okazał się Marcin Kolusz.
W trzeciej odsłonie niemający nic do stracenia Słoweńcy skupili się na ataku. W bramce dobrze spisywał się jednak Przemysław Odrobny, a w 52. prowadzenie podwyższył Aron Chmielewski. Rywali stać było tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki. W końcówce trafił Jan Urbas.