Szkoleniowiec Polaków liczył na powtórzenie w środę wyniku z dnia poprzedniego. I pierwsza tercja w wykonaniu jego podopiecznych potwierdziła zasadność tych oczekiwań. Gospodarze cześciej atakowali, mieli więcej okazji do zdobycia goli. Wykorzystali jedną, podarowaną im przez rywali, którzy popełnili błąd przed własną bramką. Grzegorz Pasiut z Aronem Chmielewskim chętnie skorzystali z prezentu. Potem austriacki bramkarz poddany został wielu poważnym testom, zachował jednak do przerwy czyste konto.
W drugiej tercji zdecydowanie więcej działo się pod bramką Austriaków. Polacy mogli podwyższyć prowadzenie. Zabrakło im skutecznego zakończenia akcji, kilka razy „przekombinowali”. A że goście też nie pozwalali się nudzić Odrobnemu, kibice nieźle bawili. Do „meksykańskiej fali” przyłączyli się Austriacy. Na lodzie było bardziej „elektrycznie”. Posypały się kary, stoczono dwa krótkie, ale intensywne pojedynki „zapaśnicze”.
Twarda walka o zmianę rezultatu trwała również w trzeciej tercji. W miarę zbliżania się końca spotkania coraz większą przewagę mieli nacierający Austriacy. Zepchnięci do obrony Polacy przeżywali ciężkie chwile pod własną bramką. Odrobny dwoił się i troił. Biało-czewronym udało się utrzymać nikłe prowadzenie, które dało utrzymanie i przedłużyło nadzieje na awans.
We wcześniejszych środowych meczach turnieju Włochy pokonały Japonię 3:1 (1:1, 2:0, 0:0), a Słowenia wygrała z Koreą Południową 5:1 (2:1, 2:0, 1:0).
Czwartek jest dniem wolnym w turnieju, a w piątek, na koniec mistrzostw Włochy zagrają z Koreą Południową (13), Austria ze Słowenią (16.30), a Polska z Japonią (20).
Do elity awansuje jedna, lub dwie najlepsze drużyny katowickiego turnieju (liczba zależy od przebiegu majowych MŚ elity), ostatni zespół spadnie do Dywizji 1B.