W półfinale polscy szczypiorniści zmierzą się z Katarem, który w środę wygrał z Niemcami 26:24.
Od początku meczu dwóch najwyższych zespołów MŚ w Katarze Polski (średnia wzrostu 1,96 m) z Chorwacją (jeden centymetr mniej) znakomicie spisywały się linie defensywne. Pierwszy gol, autorstwa Michała Jureckiego, padł w trzeciej minusie, a trzy minuty później po trafieniu Andrzeja Rojewskiego było 2:1.
Zgodnie z oczekiwaniami bardzo dobrze dysponowany był bramkarz rywali Mirko Alilovic, ale nie ustępował mu Sławomir Szmal, który obronił karnego. Dzięki temu drużyna z Bałkanów wyrównała dopiero w dziewiątej minucie, a dwie później po raz pierwszy wyszła na prowadzenie (3:2).
Błyskawiczne kontry Chorwatów były neutralizowane przez szybko wracających do obrony biało-czerwonych. Gorzej było ze zbieraniem odbitych przez Szmala lub defensywę piłek. Gra była wyrównana i bardzo twarda, do tego stopnia, że Rojewski i Zeljko Musa grali z bandażami na głowach.
W końcówce pierwszej połowy na kole w polskim ataku obok poobijanego Bartosza Jureckiego pojawił się drugi obrotowy, mierzący 208 cm Kamil Syprzak. Ta zmiana taktyki przyniosła efekty i do szatni biało-czerwoni schodzili prowadząc 12:10. Teraz pozostawało pytanie, która z ekip zachowa więcej sił na decydującą rozgrywkę, bowiem spotkanie było prowadzone w zabójczym tempie i na wysokim poziomie.
Początek drugiej odsłony należał do przeciwników, którzy szybko wyrównali na 12:12. Biało-czerwoni mieli pecha, trafiali w słupki, a Rojewski karnego rzucił w poprzeczkę. To, co szło w światło bramki, odbijał wprowadzony po przerwie Filip Ivic. W ciągu ośmiu minut tej części Polacy zdobyli tylko jednego gola i trener Michael Biegler przy stanie 13:15 poprosił o czas.
Wtedy wzmógł się doping polskich kibiców, a Szmal popisał się kilkoma udanymi interwencjami i z 14:17 zrobiło się 16:17. Na wyrównanie 18:18, po dwóch golach Piotra Chrapkowskiego, fani czekali do 49. min. Po chwili bramka Syprzaka dała ponownie prowadzenie Polakom.
Teraz gra toczyła się gol za gol i pięć minut przed końcem było 22:22. Pytanie, kto wytrzyma nerwowo i fizycznie, było otwarte. Bramkę rzucił Syprzak, ale upadł nieszczęśliwie i potrzebna była interwencja lekarzy. W odpowiedzi obronił Szmal, a do końca pozostało dwie minuty.
Rojewski rzucał pod przymusem i piłkę przejęli Chorwaci. Rywale źle podawali i Jurkiewicz podwyższył na 24:22. Nie wiadomo było w tym momencie, ile pozostało do ostatniej syreny, bo na hali … zgasły tablice wyników. Podobno pozostało jeszcze 12 sekund. Dlatego nie wiadomo było, kiedy zawyje syrena, ale odezwała się i Polska zagra w półfinale MŚ.