
Rywalizacja w Kurytybie w grupie F między Nigerią a Iranem nie była porywającym widowiskiem. Obie reprezentacje nie wygrały meczu w mistrzostwach świata od 16 lat i w poniedziałek podtrzymały tę tradycję.
O pierwszej w nocy czasu litewskiego w nawiedzonym przez powódź mieście Natal w północno-wschodniej Brazylii, rozpoczęło się spotkanie grupy G Ghana – USA.
W Natalu ma być ogłoszony stan klęski żywiołowej. Trzy dni intensywnych opadów deszczu doprowadziły do zniszczenia wielu domów i zapadnięcia się części dróg. Sam mecz nie był jednak zagrożony, ponieważ stadion i jego okolice nie zostały uszkodzone.
Amerykanie świetnie rozpoczęli spotkanie, bo już w 30. sekundzie wyszli na prowadzenie. Clint Dempsey wykorzystał podanie Jermaine’a Jonesa, wbiegł w pole karne między dwóch obrońców i płaskim strzałem w długi róg pokonał Adama Kwaraseya. To najszybciej strzelona bramka na tym turnieju.
Po stracie gola Ghańczycy przejęli inicjatywę, ale w swoich atakach byli niedokładni. Z jeszcze większą łatwością dochodzili do sytuacji strzeleckich po przerwie. Wciąż jednak razili nieskutecznością.
Przewagę wykorzystali w 82. minucie, kiedy strzałem zewnętrzną częścią stopy wyrównał Andre Ayew. Nadzieje piłkarzy z Afryki na dorobek punktowy nie trwały jednak długo, bo cztery minuty później wprowadzony po przerwie John Brooks trafił do bramki Ghany po uderzeniu głową i USA zainkasowały trzy punkt.