Finał był niezwykle zaciętym, stojącym na wysokim poziomie spotkaniem. Japończycy z Bartoszem Kurkiem w składzie w każdym z setów postawili wysoko poprzeczkę gdańszczanom, ale ostatecznie to drużyna z Wybrzeża wygrała 3:1. Lotos w tym turnieju wyjątkowo poprowadził drugi trener Wojciech Serafin, bowiem Andrea Anastasi z powodów rodzinnych wyjechał do Włoch.
Przed finałem o trzecią lokatę zmierzyły się zespoły AZS Częstochowa z Łuczniczką Bydgoszcz. Oba zespoły przegrały dzień wcześniej mecze półfinałowe po tie-breakach. Więcej sił na niedzielę zostawili częstochowianie, którzy wygrali 3:1.
Dla szkoleniowca AZS Michała Bąkiewicza memoriał ma duży wymiar osobisty, bowiem przez wiele lat grał z Gołasiem w klubie i reprezentacji.
„Ważne dla mnie jest, że ten turniej co roku jest organizowany. O takich postaciach jak Arek trzeba po prostu pamiętać. On miał niesamowity potencjał. Przy tych swoich naturalnych predyspozycjach, niesamowitym wyskoku, nie mam wątpliwości, że szybko stałby się jednym z najlepszych środkowych na świecie. Dziś tak naprawdę jedyną rzeczą jaką mogę zrobić i nasze środowisko, to po prostu uczestniczyć w takim turnieju” – powiedział były reprezentant Polski.
W trakcie turnieju odbywały się konkursy dla kibiców oraz licytacje siatkarskich gadżetów – głównie koszulek i piłek z autografami wielu zespołów, a uzyskane pieniądze zostaną przeznaczone na turnusy rehabilitacyjne niepełnosprawnych dzieci z Murowanej Gośliny.
Organiatorzy memoriału nagrodzili najlepszych zawodników, a większość wyróżnień trafiła do gdańszczan. MVP został Miłosz Herbda, najlepszym libero – Mateusz Mika, środkowym – Dmytro Paszycki, rozgrywającym – Michał Masny, a zagrywającym – Damian Schulz. Kurek (TJ Thunders) otrzymał wyróżnienie dla najlepszego atakującego, a Yu Koshikawa dla najlepszego przyjmujacego.
Arkadiusz Gołaś był jednym z najbardziej utalentowanych polskich siatkarzy. Reprezentował Polskę w igrzyskach olimpijskich w Atenach. Grał w latach 2000-2004 w AZS Częstochowa, a później także we włoskim klubie Sempre Volley Padwa. Zginął tragicznie w wieku 24 lat w wypadku samochodowym w 2005 roku na autostradzie w Austrii. Jechał wówczas do Włoch, gdzie miał kontynuować karierę w słynnym Lube Banca Macerata