Zwycięzcy, zdecydowanie najlepszy zespół w lidze, poprawili swój bilans do 45 zwycięstw przy zaledwie czterech porażkach. Była to ich dziewiąta wygrana w dziesięciu ostatnich spotkaniach z Wizards, a szósta kolejna w Waszyngtonie.
„Czarodzieje” przegrali osiem z dziesięciu ostatnich spotkań przed własną publicznością.
Mecz miał dwóch bohaterów – Stephena Curry’ego i Johna Walla. Pierwszy uzyskał aż 51 punktów, czwarty raz w sezonie przekraczając barierę 50. Trafił 11 (na 16 wykonywanych) rzutów za trzy punkty, wyrównując swój rekord kariery. Jednej „trójki” zabrakło mu do najlepszego osiągnięcia w lidze, należącego do Kobe Bryanta i Donyella Marshalla.
Wall zdobył dla Wizards 41 punktów, co jest jego rekordem sezonu, trafiając 17 z 25 rzutów z gry (w tym trzy na trzy z dystansu) i miał 10 asyst.\
Gortat przebywał na parkiecie 28 minut, trafił cztery z ośmiu rzutów z gry i jeden z dwóch wolnych, miał siedem zbiórek w obronie i jedną w ataku, dwa przechwyty, trzy straty, blok i dwa faule. Raz sam został zablokowany.
Do przerwy Warriors prowadzili 74:60, ale po czterech minutach trzeciej kwarty i m.in. dwóch kolejnych efektownych akcjach dwójkowych Walla z Gortatem, kończonych przez Polaka, było tylko 81:79. Rywale znakomicie rzucający z dystansu powiększyli przewagę, ale po kilku minutach tablica pokazywała zaledwie 87:84.
Ostatnią odsłonę goście zaczynali przy prowadzeniu 103:92, ale „Czarodzieje” zmniejszyli różnicę do 107:101. Znakomicie rzucający z dystansu „Wojownicy” nie pozwolili jednak odebrać sobie zwycięstwa. W całym spotkaniu trafili aż 20 z 42 rzutów za trzy punkty (gospodarze 8 z 23) i to było głównym powodem ich wygranej.
Oprócz Walla w drużynie Wizards wyróżnili się Bradley Beal – 18 pkt oraz Brazylijczyk Nene i Ramon Sessions – po 12.
W zespole gości Curry miał wsparcie w Klayu Thompsonie – 24 pkt i Draymondzie Greenie, który zanotował 10. w sezonie triple-double – 12, 10 zb., 12 asyst, a także pięć bloków (najwięcej w karierze). Tym samym poprawił klubowy rekord Toma Goli, który w sezonie 1959/60 miał dziewięć spotkań z dwucyfrowymi statystykami w trzech elementach gry.
Niespodziewanej porażki doznali koszykarze Cleveland Cavaliers. Lider Konferencji Wschodniej uległ na wyjeździe Charlotte Hornets 97:106. „Szerszenie” po raz pierwszy od blisko pięciu lat pokonały drużynę, w której gra LeBron James.
James, jako zawodnik Cavaliers i Miami Heat, wygrał z Hornets 21 meczów z rzędu. Długo wszystko wskazywało na to, że ta seria zostanie podtrzymana. Do przerwy jego zespół wygrywał w Charlotte 58:49.
Gospodarze w trzeciej kwarcie potrzebowali jednak zaledwie pięciu minut, by stratę zniwelować. Później poszli za ciosem i do końca kontrolowali przebieg gry. Najlepszy w ich szeregach był Jeremy Lin, który zdobył 24 pkt. Dla „Kawalerzystów” 26 uzyskał Kyrie Irving.
W trzecim meczu z rzędu tzw. triple-double uzyskał Russell Westbrook. Rozgrywający Oklahoma City Thunder na swoim koncie zapisał 24 pkt, 19 zbiórek i 14 asyst, a jego drużyna pokonała we własnej hali Orlando Magic 117:114.
Goście blisko byli sprawienia niespodzianki, ale przez ostatnie dwie i pół minuty nie zdołali trafić do kosza. Decydujące punkty zdobył dla Thunder Kevin Durant. „Za trzy” trafił, gdy na zegarze pozostało 0,5 s. W całym meczu zapisał na swoim koncie 37 pkt.
Wśród pokonanych najlepszy był Victor Oladipo – 37 pkt.
Serię zwycięskich meczów u siebie kontynuują koszykarze San Antonio Spurs. „Ostrogi” w tym sezonie na własnym parkiecie jeszcze nie przegrały, a w środę odniosły 27. wygraną. Tym razem pokonały New Orleans Pelicans 110:97.
Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził LaMarcus Aldridge, który zdobył 36 pkt. Kawhi Leonard dołożył 26, a wśród pokonanych wyróżnił się Anthony Davis – 28 pkt i 10 zbiórek.
Do niespodzianki doszło w Los Angeles, gdzie mający wysokie aspiracje Clippers ulegli jednej z najsłabszych drużyn sezonu Minneosta Timberwolves 102:108. Andrew Wiggins zdobył dla gości 31 pkt.
„Leśnym Wilkom” w hali Staples Center udało się wygrać pierwszy raz od blisko czterech lat.