W innym mecz prowadzący w Konferencji Wschodniej koszykarze Oklahoma City Thunder zanotowali w niedzielę 25. zwycięstwo w sezonie. Podopieczni Scotta Brooksa pewnie pokonali u siebie Houston Rockets 117:86.
Gospodarze od początku narzucili rywalom swój styl gry i po niespełna siedmiu minutach wygrywali 13:0. Ich prowadzenie, choć się zmniejszyło, to ani na chwilę nie było zagrożone.
W zespole z Oklahomy błyszczał przede wszystkim Kevin Durant, który zdobył 33 punkty i miał 13 zbiórek. Starszego kolegę wspomógł rezerwowy Jeremy Lamb, który dołożył 22 pkt (najlepszy wynik w karierze). Wśród gości najlepiej radził sobie wchodzący z ławki Aaron Brooks – 17 pkt.
Donatas Motiejūnas, grający w barwach Rockets, w ciągu 16min. zapisał na swoje konto 2 punkty, dwie zebrane piłki i jeden foul.
Po raz drugi z rzędu Thunder musieli radzić sobie bez Russella Westbrooka, który w piątek przeszedł operację prawego kolana.
Mecz miał dodatkowe znaczenie dla zawodnika Rockets Jamesa Hardena, który w latach 2009-12 bronił barw zespołu gospodarzy.
Obecny bilans Thunder (25-5) jest najlepszym od czasu przeniesienia klubu z Seattle do Oklahomy (w 2008 roku). W niedzielę drużyna prowadzona przez trenera Brooksa zanotowała trzecie zwycięstwo z rzędu. Rockets (21-12), którzy tego dnia mieli niespełna 37-procentową skuteczność, przegrali z kolei czwarty z 10 ostatnich meczów.
Znacznie bardziej zacięty był pojedynek w Cleveland, gdzie miejscowi Cavaliers przegrali po doliczonym czasie gry z Golden State Warriors 104:108. O piątym z rzędu triumfie gości zdecydowały dwie ostatnie minuty pierwszej dogrywki, gdy – przy remisie 104:104 – trafili Stephen Curry i Draymond Green. Pierwszy z wymienionych był bohaterem spotkania. 25-letni Amerykanin rzucił 29 pkt i miał dziewięć zbiórek i 11 asyst, dzięki czemu był o krok od drugiego z rzędu triple-double (poprzednie zanotował w piątek).
W zespole Cavaliers dobrze spisał się Kyrie Irving – 27 pkt, ale nie uchroniło to jego drużyny przed piątą z rzędu porażką.
Taką samą czarną serię mają koszykarze Los Angeles Lakers, którzy we własnej hali ulegli Philadelphia 76ers 104:111. Podopieczni Bretta Browna dzięki temu zwycięstwu przerwali złą passę w meczach wyjazdowych – przegrali 13 poprzednich spotkań, w których pełnili rolę gości. W ekipie z Los Angeles po raz drugi zabrakło chorego Pau Gasola.
W pozostałych meczach zawodnicy Orlando Magic wygrali z Atlanta Hawks 109:102, a San Antonio Spurs pokonało Sacramento Kings 112:104.