Liga Mistrzów: awans Atletico Madryt po rzutach karnych, remis w Manchesterze

Dwieście dziesięć minut bez gola i dramaturgia w rzutach karnych - tak podsumować można walkę w 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Atletico Madryt a PSV. Po konkursie jedenastek z awansu do ćwierćfinału mogli cieszyć się Hiszpanie, którzy wygrali 8:7. Manchester City zremisował 0:0 z Dynamem Kijów i zapewnił sobie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Eurosport

Fot. PAP/EPA / ALBERTO MARTIN

Wynik w pierwszym spotkaniu w lepszej sytuacji stawiał PSV, które mogło awansować przy każdym bramkowym remisie. By tak się stało, goście musieli najpierw strzelić gola, a do tej pory w Lidze Mistrzów bramkarz Atletico skapitulował tylko trzykrotnie. Holenderski zespół podjął walkę i zasłużył na słowa pochwały, bo przed rewanżem większość osób wróżyło im porażkę.

Już po pierwszych minutach wydawało się, że prawdopodobna jest dogrywka, bo obie drużyny skupiły się na obronie. Gra szybko jednak nabrała intensywności, zawodnicy obu zespołów pokazywali dużą jakość piłkarską i spotkanie stało się ucztą dla wytrawnego oka.

Do przerwy kibice nie obejrzeli goli, ale na poziom widowiska i emocji nikt nie mógł narzekać. Po zmianie stron trener Diego Simeone pokazał, że nie interesuje go dogrywka. Już w 55. minucie delegował na boisko Fernando Torresa, który zmienił pomocnika Augusto Fernandeza.

W końcówce najlepszą okazję dla Altetico miał Torres, który z ostrego kąta oddał niebezpieczny strzał. Zoet – podobnie jak wcześniej Oblak – sparował piłkę na słupek. 25-letni holenderski bramkarz w tym sezonie Champions League należy do najlepszych w swoim fachu. Już przed tym meczem miał najwięcej udanych interwencji (26).

Wysoka forma bramkarzy sprawiła, że po raz pierwszy w historii Ligi Mistrzów doszło do dogrywki po rozegraniu 180 minut bez goli.

W dodatkowym czasie gry zawodnikom brakowało już sił i widowisko straciło na atrakcyjności. Koneserzy mogli docenić grę obronną. W 104. minucie Griezmann znowu przegrał z Zoetem, ale na własne życzenie, bo strzelił w środek bramki. Była to najklarowniejsza okazja w dogrywce, ale kibice czekali już na rzuty karne.

Konkurs „jedenastek” skutecznie rozpoczął Marco van Ginkel z PSV. Po chwili wyrównał Griezmann. Przełom nastąpił przy wyniku 7:7. Piłkę ustawił Luciano Narsingh z PSV. Strzelił mocno, ale w poprzeczkę. Juanfran wytrzymał presję, strzelił na 8:7 i Atletico mogło świętować awans do ćwierćfinału.

W pojedynku pomiędzy Manchester City i Dynamo Kijów emocji było mniej. Angielska ekipa wygrała pierwsze starcie w Kijowie 3:1 i przed rewanżem była w zasadzie pewna promocji do kolejnej fazy Champions League, bo to prawo odebrałby jej tylko kataklizm.

Pierwsza połowa bardzo mocno rozczarowała i na pewno nie przystawała do poziomu godnego fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Jedni i drudzy mylili się na potęgę nawet w prostych zagraniach. Zresztą statystyka strzałów mówi sama za siebie. Manchester City uderzał na bramkę trzy razy i trzy raz niecelnie, a drużyna z Kijowa oddała jeden strzał, ale przynajmniej celny.

Trener Dynama Kijów nie tracił jednak wiary i chciał jakoś przerwać ten marazm. Dlatego po 45 minutach zdjął z boiska bezproduktywnego Łukasza Teodorczyka, a w jego miejsce posłał do boju Derlisa Gonzaleza.

Obydwa zespoły potraktowały najwyraźniej ten mecz treningowo, mając nastawienie, że rywalizacja rozstrzygnęła się w pierwszym spotkaniu w Kijowie.

Bezbarwne spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a do najlepszej ósemki LM awansowali Obywatele.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej