• Sport
  • 15 grudnia, 2014 8:00

Karol Dąbrowski: Rywalizacja w czołówce jest dla mnie ogromną motywacją

Za nami drugi etap biathlonowego Pucharu Świata w Hochfilzen. Chociaż z litewskiej reprezentacji tylko panie awansowały do biegu na dochodzenie, to również mężczyźni, a szczególnie Karol Dąbrowski, mogą być zadowoleni ze swoich startów.

Etap w austriackim Hochfilzen zaczął się w piątek sprintem na 10 km. Karol Dąbrowski zajął 62. miejsce, a do awansu zabrakło 2,4 sekundy. Polak z Niemenczyna nie był do końca zadowolony ze startu, a przede wszystkim z tego faktu, że pod koniec biegu opadał z sił.

„Trasa była idealna, ślizgnęło się dobrze, po drugim strzelaniu byłem nawet blisko awansu, jednak na trzecim kręgu nie wytrzymałem fizycznie i dużo przegrałem biegowo” – zaznaczył Dąbrowski.

Wcale inne nastroje panowały w reprezentacji po sobotnich sztafetach. Panowie zostali sklasyfikowani na 20. miejscu w gronie 24 drużyn, a panie zajęły 21. lokatę. Wyróżnili się liderzy kadry Tomas Kaukėnas i Karol Dąbrowski. Na drugiej zmianie Litwa zajmowała 9. lokatę, a po strzelaniu stojąc Dąbrowski awansował aż na 7. miejsce.

„Pierwsze dwa okrążenia biegło się bardziej niż super i na dwóch strzelaniach zużyłem tylko jeden dodatkowy nabój. Po drugiej wizycie na strzelnicy wybiegłem tylko 58 sekund za liderem. Wyglądało to na prawdę egzotycznie, a po biegu otrzymaliśmy mnóstwo pochwał. Szczególnie zadowolone były władze z federacji, które przyjechały do nas, do Austrii. Rywalizacja w czołówce jest dla mnie ogromną motywacją. Wślizgam na strzelnicę, trafiam wszystko, wybiegam razem z liderami lub nawet przed nimi – to mnie nakręca. Oczywiście nie mogę się cieszyć z trzeciego okrążenia, gdzie straciłem sporo sekund” – nie krył podekscytowania Karol Dąbrowski.

Karol systematycznie notuje coraz lepsze starty, jednak, by utrzymać takie tempo przez cały bieg, powinien popracować nad kondycją. Rozwiązaniem mogłoby być zrzucenie szybkości na początku i zachowanie sił na koniec, aczkolwiek analizując szczegóły biegu i każdego okrążenia osobno widać, że tak naprawdę dodawać szybkości trzeba na pierwszych dwóch okrążeniach. Nie da się mieć zarzutów do strzelania Karola. Z karabinem w ręku czuje się śmiało, zachowuje zimną krew, myli się rzadko i nawiązuje walkę z najlepszymi. Bez przesady można twierdzić, że pod tym względem jest w światowej czołówce – w Hochfilzen w sztafecie męskiej uplasował się na 4. pozycji.

„Muszę popracować nad wytrzymałością. Siłownia, ćwiczenia na nogi, na biceps – we wszystkim jest gdzie się rozwijać. Konkurencja w tym roku jest o wiele większa niż w ubiegłym. Jeżeli rok temu z jednym dodatkowym nabojem mogłem awansować do biegu na dochodzenie, to obecnie takiej możliwości nie ma” – ocenia Niemenczynianin.

Rzeczywiście, w tym sezonie o awansie do kolejnych startów czy o miejscach punktowanych decydują dziesiętne części sekundy. Przekonał się o tym Dąbrowski, któremu w piątek do 60. miejsca, premiowanego startem w biegu na dochodzenie, zabrakło 2,4 sekundy. Jeżeli jednak utrzyma taką tendencję, to w Pokljuce (18-21 grudnia) w gronie najlepszych biatlonistów świata obowiązkowo zobaczymy przedstawiciela litewskiej reprezentacji.

Napawa nadzieją również fakt, że Karol i Tomas nie są już jedynym motorem napędowym reprezentacji Litwy. Coraz lepsze wyniki notuje były biegacz Vytautas Strolia – chociaż strzelanie nadal jest jego słabą stroną, to biegowo nie ustępuje liderom kadry. Niestety nie da się tego samego powiedzieć o Rokasie Suslavičiusie – chłopak powinien dużo popracować nad bieganiem i strzelaniem, a wtedy będzie można marzyć o najlepszej piętnastce, ba!, o dziesiątce w rywalizacji sztafet.

Lepsze wyniki całej drużyny z czasem zaczną przyciągnąć do telewizorów szersze grono widzów. Jeszcze latem Polak z Niemenczyna obiecywał, że wraz z ekipą będą pracowali nad tym, by biathlon stał się sportem popularnym. Zawodnicy mogą stawać na głowie, wszakże bez wsparcia sponsorów i zainteresowania państwa pozostanie to syzyfową pracą. Pierwsza lody zostały przełamane, pora na kolejne.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej