O sprawie pisze m.in. „L’Equipe”. Od dawna wiadomo, że w trakcie wypadku miał na kasku kamerę, która miała nagrywać jadącego obok nastoletniego syna.
W momencie upadku i uderzenia w kamień kamera mogła jednak zadziałać jak młotek, który pod odpowiednim kątem mógł wbić się w czaszkę Niemca.
„Kask był całkiem rozbity, rozpadł się co najmniej na dwie części” – takie oświadczenie jednego ze śledczych anonimowo przedostało się do mediów. „Ensa (organ śledczy) otrzymała jeden kawałek kasku do badań i on był OK. Ale dlaczego rozpadł się na kawałki? W tym miejscu pojawia się pytanie o urządzenie. Laboratorium bada, czy kamera mogła osłabić konstrukcję” – donosi informator.
Schumacher jechał w kasku firmy Uvex. Ta potwierdziła, że kamera „może wpłynąć na wytrzymałość materiału”. Teorię potwierdził też ekspert ds. sprzętu sportowego Franck Leplanquais, który powiedział, iż kamera była kolejnym elementem pomiędzy kamieniem a czaszką i że feralny kąt uderzenia mógł doprowadzić do pęknięcia kasku.