
Brąz zdobyły siatkarki plażowe Monika Povilaitytė i Ieva Dumbauskaitė, sambiści Rūta Aksionova i Radvilas Matukas oraz badmintonista Kęstutis Navickas. Dwa złote krążki wywalczyli również Polacy. Na najwyższym stopniu podium stanęły szablistka Angelika Wątor i kajakarka Marta Walczykiewicz. W sumie biało-czerwoni zdobyli 20 medali.
Zmagania w stolicy Azerbejdżanu rozpoczęły się 12 czerwca. Startowało w nich ok. sześciu tysięcy sportowców ze wszystkich 50 europejskich komitetów olimpijskich. Medale przyznano w 253 konkurencjach.
Ostatnim wydarzeniem sportowym imprezy był finał piłki nożnej plażowej, w którym Rosjanie pokonali reprezentację Włoch 3:2.
Prestiżu zmaganiom w Baku odebrała słaba obsada popularnych dyscyplin olimpijskich, przede wszystkim lekkoatletyki, w której startowała trzecia liga, oraz pływania, gdzie rywalizowali juniorzy. Zabrakło także m.in. piłki nożnej (oprócz plażowej), koszykówki (pojawiła się za to jej odmiana, w której grały drużyny trzyosobowe), hokeja na trawie, a z konkurencji indywidualnych – wioślarstwa czy jeździectwa.
Przygotowanie obiektów sportowych w stolicy Azerbejdżanu nie budziło zastrzeżeń, a podczas transmisji telewizyjnych Baku dało się poznać jako słoneczne, atrakcyjne turystycznie miasto. Dobre wrażenie robiły zarówno główne arterie, jak i niewielkie uliczki, przez które przebiegały trasy rywalizacji w kolarstwie szosowym.
„Po tych igrzyskach Azerbejdżan na zawsze pozostanie w moim sercu” – przyznał przewodniczący Europejskich Komitetów Olimpijskich (EOC) Patrick Hickey.
Przy takim wsparciu trudno się zatem dziwić, że Baku zamierza zgłosić swoją kandydaturę do funkcji gospodarza olimpiady w 2024 roku. Kraj ten ubiegał się już wcześniej o igrzyska olimpijskie w 2016 i 2020 roku, ale odpadł przed finałowymi głosowaniami.
Pod względem sportowym Igrzyska Europejskie zakończyły się sukcesem, natomiast pozostawiły niesmak, który towarzyszył im od samego początku, związany z sytuacją polityczną kraju. Media międzynarodowe ujawniały przypadki łamania praw człowieka, np. aresztowania dziennikarzy czy politycznych przeciwników prezydenta Ilhama Alijewa. O nieprawidłowościach informowała także m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
„Milczenie o rzeczywistości Azerbejdżanu podczas igrzysk to smutny znak na przyszłość” – ocenił szef redakcji sportowej gazety „The Guardian” Owen Gibson, któremu nie przyznano akredytacji na zawody, a co za tym idzie – wizy do kraju. Brytyjczyk dowiedział się o tym zaledwie kilka godzin przed planowanym wylotem do Baku.
Jego zdaniem organizatorzy nie chcieli widzieć go w stolicy, ponieważ dziennik wielokrotnie donosił o nadużywaniu władzy przez głowę państwa.
„Rozmawialiśmy o tym z najważniejszymi instytucjami, ale nie możemy narzucić suwerennemu państwu, jak ma rządzić. On akredytacji nie dostał, ale 900 innych dziennikarzy – tak. To nie jest zły wynik” – skomentował Hickey.
Nie wiadomo na razie, gdzie odbędzie się następna edycja Igrzysk Europejskich. Gospodarzem rywalizacji w 2019 roku miała być Holandia, ale później się z tego wycofała