
Hubert Hurkacz (ATP 18) po wielkim zwycięstwie nad Daniłem Miedwiediewem wywalczył awans do pierwszego w karierze wielkoszlemowego ćwierćfinału. W środę miał szansę dołączenia do Jerzego Janowicza (2013) i zostać drugim polskim półfinalistą Wimbledonu. I tę szansę, sensacyjnie, wykorzystał.
Polaka czekało niezwykłe wyzwanie, bo na jego drodze stanął Roger Federer (ATP 8), ośmiokrotny triumfator londyńskiej imprezy. Wrocławianin wzniósł się na najwyższy poziom i pokonał Szwajcara 6:3, 7:6(4), 6:0.
Hurkacz nie przestraszył się stawki meczu w świątyni tenisa i od początku toczył zażarty bój z żywą legendą ATP Tour. Polak jako pierwszy miał szanse na przełamanie. Federer jednak pokazał klasę. Od 0-40 posłał serię świetnych serwisów zgarnął pięć punktów z rzędu i wyrównał na 2:2.
Polak świetnie poruszał się po korcie, imponował szybkością reakcji i precyzją zagrań. Wrocławianin dopiął swego i zaliczył przełamanie na 4:2 wyśmienitym wolejem. Hurkacz bardzo dobrze serwował i Federer miał duże problemy z returnem. Do tego wietrzne warunki nie sprzyjały Szwajcarowi, który nie serwował najlepiej i w wymianach był nieskuteczny. Polak nie oddał przewagi przełamania. Set dobiegł końca, gdy return Federera wylądował w siatce.
W II partii Hurkacz przestał trafiać pierwszym podaniem i od razu znalazł się w opałach. W drugim gemie oddał podanie podwójnym błędem. Federer obronił dwa break pointy (wolej, kombinacja serwisu i forhendu) i podwyższył na 3:0. W grze Szwajcara było więcej swobody i dużo mniej nieczystych zagrań.