
„Cape Epic” uznawane są za jedne z najbardziej wymagających i prestiżowych wieloetapowych wyścigów MTB na świecie – nieprzypadkowo nazywane są „Dakar Rally” kolarstwa górskiego. W tym roku uczestnicy pokonali ponad 700 kilometrów tras terenowych, z łącznym przewyższeniem aż 17 000 metrów. Dodatkowym wyzwaniem były kurz, kamienie, wysoka temperatura i afrykańskie słońce.
– Emocjonalnie były to niezwykle trudne zawody, bo każdego dnia trzeba było walczyć o najwyższy wynik, a zarazem rozsądnie rozkładać siły, by starczyło ich aż do ostatniego etapu. Ten sukces ma dla mnie ogromne znaczenie – startowałam tu po raz pierwszy, a jednocześnie był to mój pierwszy start po rocznej przerwie w karierze. W listopadzie przeszłam operację, po której długo nie mogłam wsiąść na rower – powiedziała po zawodach Sosna.
Jak zaznaczyła zawodniczka, największym wyzwaniem w czasie zawodów był afrykański upał.
– Czwartego dnia temperatura osiągnęła 38°C. – Kiedy wspinasz się na odsłoniętą górę, bez cienia, a masz jedynie własną butelkę z wodą i nie ma czym się schłodzić – to prawdziwa męka. Niektóre dziewczyny z powodu odwodnienia trafiły do szpitala. Nam się udało – dobrze zarządzałyśmy nawodnieniem i nie miałyśmy żadnych usterek technicznych ani upadków – relacjonowała Sosna.
Jak podkreśliła, w zawodach „Cape Epic” biorą udział tylko najlepsi sportowcy, a wiele zawodniczek rezygnuje z udziału właśnie ze względu na ekstremalne warunki.
– W ciągu jednego dnia kobiety spędzają na rowerze około 5–6 godzin. To ogromne wyzwanie dla organizmu i psychiki – zaznaczyła.
Wyścig „Cape Epic” to zawody drużynowe – w każdej ekipie ściga się dwoje zawodników. Sosna startowała w duecie z Claudią Peretti z Włoch. W elicie kobiet rywalizowało w tym roku 17 zespołów. Zwyciężyły doświadczone kolarki – Dunka Annika Langvad, sześciokrotna mistrzyni świata MTB, oraz Hiszpanka Sofia Gomez Villafane.
– W przyszłym roku wracam, by zwyciężyć! – zapowiedziała na zakończenie Katarzyna.