
Pierwsza rakieta świata walczy o czwarty w karierze triumf na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa. Nigdy jeszcze nie obroniła tytułu w tej imprezie. Wcześniej świętowała sukces w Paryżu w 2002, 2013 i 2015 roku.
34-letniej zawodniczce nie brakuje motywacji. Występ w dwóch poprzednich imprezach wielkoszlemowych nie potoczył się po jej myśli. Z US Open odpadła w półfinale, a w tegorocznym Australian Open przegrała finał. W maju zwyciężyła w imprezie WTA w Rzymie, notując pierwszy od dziewięciu miesięcy triumf.
W drugiej rundzie zmierzy się z Czeszką Kristyną Pliskovą lub Brazylijką Telianą Pereirą.
W innym pojedynku rozstawiona z piątką Białorusinka, Wiktoria Azarenka sensacyjnie przegrała z Karin Krapp, rezygnując z gry przy stanie 3:6, 7:6 (8-6), 0:4. Od pierwszego seta Azarenka zmagała się z kontuzją kolana, ale w drugim secie zacisnęła zęby, obroniła meczbola i doprowadziła do decydującej partii, w której jednak siły ją opuściły.
„Kiedy wychodziłam na mecz, czułam się dobrze. Byłam gotowa do gry. Ale zaczęłam odczuwać ostry ból w kolanie. Miałam tę kontuzję wcześniej, już jakiś czas temu, ale do dziś to nie był problem. Raz było lepiej, raz gorzej, byłam w stanie wygrać tie-breaka, ale później mój stan znacznie się pogorszył i niestety nie mogłam nic z tym zrobić” – wyjaśniła w oświadczeniu Wiktoria Azarenka.
„Nie mam jeszcze planów na następne dni, ale nie pozostaje mi nic innego jak poddać się leczeniu i pomyśleć o występie w Roland Garros w przyszłym roku” – dodała gorzko.
We wtorek z imprezą w pierwszym meczu pożegnała się również trzecia na świecie mistrzyni Australian Open Angelique Kerber.