
Sprawa dotyczy m.in. teamu Red Bull, który zrezygnował ze współpracy z Renault i złożył oferty zakupu Mercedesowi i Ferrari.
Na razie nie doszło jednak do porozumienia, Mercedes i Ferrari były skłonne przekazać ekipie Red Bull, której właścicielem jest austriacki miliarder Dietrich Mateschitz, jedynie silniki tegoroczne. Nowych obie ekipy nie będą w stanie wyprodukować w takiej ilości, aby udało się zabezpieczyć potrzeby macierzystych ekip i klientów zewnętrznych.
W tej sytuacji nadal nie wiadomo, czy Red Bull w nowym sezonie pozostanie w Formule 1. Problem z silnikami Renault zaczął się na początku tegorocznego sezonu, gdy Mateschitz, niezadowolony z jakości jednostek dostarczanych przez francuski koncern, publicznie oświadczył, że nie chce kontynuować współpracy.
Nowe przepisy FIA obecnie jasno precyzują, że producenci nie będą mogli zaoferować swoim klientom nic poza identycznymi silnikami, z których sami korzystają.
Nowy regulamin F1 ma na celu wyrównanie szans poszczególnych teamów, zapobiega bowiem dostarczaniu klientom silników w innej, słabszej specyfikacji. Producenci mają jednak nadal możliwość stosowania lepszego oprogramowania lub paliwa, aby zapewnić sobie przewagę nad rywalami.