
Trzeciego dnia rajdu ekipa Vanagas – Rozwadowski zetknęła się z poważnymi problemami technicznymi. Była zmuszona zatrzymać się 30 km od startu.
Wystąpiła poważna awaria sprzęgła. Załoga była zmuszona zatrzymać się na trasie i wyjąć skrzynię biegów. Ekipie próbowali pomóc kierowcy ciężarówki „BOUCOU”, ale po godzinie wspólnych starań koledzy pojechali dalej. Około godz. 22 lokalnego czasu samochód ruszył. Niestety suche koryta rzek zamieniły się w nieprzejezdne rzeki. Zgodnie z zasadami rajdu ekipa miała 6 godzin, żeby dotrzeć do finiszu, ale w takich warunkach nie było to możliwe. Załoga Vanagas – Rozwadowski nie miała wyboru – udała się na biwak.
„Mamy informacje od naszej załogi. Niestety, jak się pewnie domyślacie, nie są najlepsze… Po 12 godzinach udało się naprawić Black Hawka (awarii uległo sprzęgło). Ostatecznie jednak przekroczyliśmy limit spóźnień, co uniemożliwia nam dalszą rywalizację w rajdzie. Jesteśmy jeszcze w drodze, mamy 100 km do obozu”- na swojej oficjalnej stronie na facebooku poinformował pilot załogi Sebastian Rozwadowski.
Ekipa Vanagas – Rozwadowski w najtrudniejszym rajdzie świata w parze startuje po raz drugi. Dla Rozwadowskiego jest to drugi start w rajdzie. Dla Vanagasa to piąty Dakar z rzędu, ma on za sobą cztery finisze. W ubiegłym roku litewsko-polska załoga w klasyfikacji generalnej zajęła 26 pozycję. Rok wcześniej Vanagas zajął pierwsze miejsce w kategorii zespołów prywatnych i 24 w klasyfikacji generalnej.