
Siedmiokrotny mistrz świata F1 uległ wypadkowi na nartach we francuskich Alpach 29 grudnia – uderzył głową o skałę z taką siłą, że jego kask rozpadł się na części. Początkowo był zamroczony, ale przytomny, jednak po kilku godzinach jego stan gwałtownie się pogorszył. Od niemal miesiąca jest w śpiączce farmakologicznej.
„Jeśli Schumacher obudzi się i będzie mógł samodzielnie chodzić, jeść czy ubierać się, będziemy mogli mówić o triumfie ludzkiej wytrzymałości” – napisał na swoim blogu lekarz z USA.
Jak zauważył, statystycznie co drugi pacjent z urazem podobnym do tego, którego doznał Niemiec, i po miesięcznej śpiączce, cierpi na „poważne pogorszenie stanu psychicznego”.
„Po pół roku prawdopodobieństwo całkowitego wyleczenia spada do 20 procent, a po rocznej śpiączce powrót do pełni zdrowia jest niezwykle rzadki” – podkreślił.
Inni eksperci podzielają pesymizm Harsteina. „Jeśli ofiara wypadku nie otwiera oczu przez pierwsze trzy tygodnie, wówczas wiadomo, że sprawa jest bardzo poważna” – przyznał neurolog Philippe Decq ze szpitala w Beaujon pod Paryżem.
„Z każdym kolejnym dniem spada szansa na poprawę sytuacji” – uważa również Jean-Marc Orgogozo ze szpitala w Burdeos.
Ostatnie oficjalne informacje o stanie zdrowia Schumachera pochodzą z 17 stycznia. Wówczas określano go jako „krytyczny, ale stabilny”.