Inauguracyjna partia na długo zostanie w pamięci obu zawodników – trwała aż 76 minut – dłużej niż dwie kolejne odsłony łącznie. Jako pierwszy piłkę setową w tie-breaku miał Murray, ale po chwili z objęcia prowadzenia w spotkaniu cieszył się Berdych.
Taki rozwój wypadków tylko zmobilizował Szkota, który kolejną odsłonę wygrał do 0, a w trzeciej oddał rywalowi trzy gemy. Czech w tym czasie zaczął popełniać więcej niewymuszonych błędów, które ograniczył z kolei jego rywal. Ten ostatni w czwartym secie ponownie był równorzędnym rywalem dla triumfatora Wimbledonu z 2013 roku. Kluczowe okazało się przełamanie, które 27-letni Brytyjczyk zanotował w 11. gemie.
Była to 11. konfrontacja tych zawodników. Bilans wciąż jest korzystniejszy dla Berdycha, który pokonał wyżej notowanego rywala sześciokrotnie.
W finale Australian Open Murray zagra po raz czwarty w karierze. Wcześniej dotarł do tego etapu w latach 2010-11 i 2013. Gdyby tym razem jednak spotkanie to zakończyło się jego sukcesem, to zostałby pierwszym tenisistą w liczonej od 1968 roku Open Erze, któremu udało się to po trzech wcześniejszych niepowodzeniach.
O zapisanie na swoim koncie takiego wyczynu powalczy w niedzielę z Serbem Novakiem Djokovicem lub broniącym tytułu Szwajcarem Stanem Wawrinką. Drugi półfinał odbędzie się w piątek.