Wołkonowski: Nazwiska litewskich Polaków są pokaleczone

"Już od kilkunastu lat czyniłem starania, aby zapis mojego nazwiska w dowodzie osobistym był w wersji polskiej. Kiedy odbierałem tu paszport, musiałem wypełnić kwestionariusz. Wpisałem w nim swoje imię i nazwisko używając polskich liter. Zrobili tam duże oczy i stwierdzili, że nie mogą mi wpisać tam takiego nazwiska, bo są tu litery, których nie ma w alfabecie litewskim. Mam więc dokument, który potwierdza, że chciałem mieć poprawny wpis, ale mi odmówiono. W znak protestu wziąłem jako podpis drukowane litery WOŁKONOWSKI. Znowu mi zrobili duże oczy. Jednak okazało się, że nie ma aktów prawnych, które zakazywałyby takiego podpisu. Więc pozostał on do dnia dzisiejszego" - powiedział dr hab. Jarosław Wołkonowski, były dziekan Filii Uniwersytetu Białostockiego w Wilnie, który był gościem "Salonu politycznego".

zw.lt
Wołkonowski: Nazwiska litewskich Polaków są pokaleczone

Jarosław Wołkonowski/ Fot. Joanna Bożerodska

W latach 2007-2008 gość programu zwrócił się do prezesa Związku Polaków na Litwie Michała Mackiewicza. „Proponowałem, abyśmy zorganizowali taką akcję protestu – wyrażając swój sprzeciw zróbmy podpisy tak, jak mają wyglądać nazwiska w dowodach osobistych. Nie znalazło to żadnego zrozumienia” – twierdzi historyk.

„Ze smutkiem muszę powiedzieć, że przez te lata, kiedy mieliśmy polską reprezentację w Sejmie Litwy, nie złożono ani jednego aktu prawnego, dotyczącego oryginalnej pisowni nazwisk. Głosowałem na AWPL-ZchR przez wiele lat. Twierdzić, że nazwiska – to problem pięciorzędny, jest zdradą naszych interesów. Nazwiska – to nasza tożsamość. W ten sposób nawiązujemy do swoich przodków” – uważa Wołkonowski.

Dołączył on do akcji, którą rozpoczęła Europejska Fundacja Praw Człowieka (EFHR). Dotyczy ona poprawnej pisowni nazwisk. „Wcześniej również z nimi współpracowałem, bardzo mi pomogli. Kiedy byłem dziekanem Filii UwB, nasi pierwsi studenci nie mieli żadnych przywilejów, jakie mają studenci na uczelniach litewskich. Nie mieli więc zniżek na transport, ubezpieczeń zdrowotnych, przywilejów biorąc kredyty itd. Za pomocą EFHR, która napisała bezpośrednie pismo do Komisji Europejskiej, informujące o dyskryminacji studentów, ulgi zostały otrzymane. Mam więc bardzo dobre doświadczenia z EFHR” – tłumaczy historyk.

„Nie sądzę, że jestem jedyną osobą, która próbowała coś zdziałać w kwestii pisowni nazwisk. Sam złożyłem dokumenty o przywrócenie swojego nazwiska rodowego. W urzędzie stanu cywilnego nie widziałem jednak wielkiej radości. Powiedziano mi wprost, że nie można przywrócić tego nazwiska. Przyjęli moje podanie, ale poprosili o zaświadczenie z archiwum. Mieli wydać dokument, pod jakim nazwiskiem był chrzczony mój ojciec Alfred Wołkonowski. Problem tkwi w tym, że zaświadczenia są wydawane na podstawie ksiąg kościelnych, których brakuje. Księga z roku 1931, kiedy urodził się mój ojciec, była dostępna. Jeszcze nie mam tego wpisu, ale wiem, że szybko go otrzymam. Według zasad, można otrzymać nazwisko, pod jakim byli ochrzczeni rodzice. To jest niezwykle ważne, ponieważ mogą z tego skorzystać również nasze dzieci” – opowiedział Wołknowski.

Jak twierdzi, nazwiska wileńskich Polaków są pokaleczone – ani polskie, ani litewskie. „Szkoda mi młodzieży, ponieważ wchodzi ona w życie mając takie pokrzywdzone nazwiska. Nie żądam, aby każdy Polak wrócił do swojego nazwiska rodowego. Sam jednak czynię starania, aby wygrać swoją sprawę” – podsumowuje gość „Salonu politycznego”.

„Salon Polityczny” – audycja publicystyczna, nadawana w Radiu Znad Wilii – 103.8 FM od poniedziałku do piątku o godz. 8.15. Redaktorka Renata Widtmann omawia z zaproszonymi do studia gośćmi tematy z zakresu życia politycznego, gospodarczego i społecznego na Litwie, w Polsce i na świecie.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej