
„Holocaust nigdy nie przybrałby takich rozmiarów, gdyby litewska władza i administracja nie była wśród wykonawców nazistowskiego planu” – zaznaczyła gość Salonu Politycznego. Autorka powiedziała, że pisanie książki było bardzo bolesne. „W archiwach znajdowałam takie okropne rzeczy, że później musiałam dzień odpocząć. Kaci i ofiary powracają w snach” – oświadczyła Vanagaitė. Dodając, że niestety „każdy człowiek woli utożsamiać się z ofiarą lub z bohaterem”. ,,Nikt nie chce myśleć o tym, że w naszym narodzie byli kaci. Trzeba jednak zrozumieć, że w narodzie są różni ludzie, były różne wydarzenia i historia może się powtórzyć” – dodała. „Była stworzono cała struktura, która realizowała ten koszmarny nazistowski plan. To nie byli żadni zwyrodnialcy, to byli normalni litewscy mężczyźni, którzy w pewnych okolicznościach znaleźli się przy rowie i musieli strzelać. Oczywiście, mogli nie strzelać, ale wymagało to od człowieka dużej odwagi. Cała piramida państwowa była tak skonstruowana, aby realizować ten plan” – poinformowała autorka oraz dodała, że okupacyjne władze niemieckie do realizacji planu zagłady włączyły całą litewską administracje cywilną (20 tysięcy) oraz wojskowych. Ta książka jest potrzebna przede wszystkim dla litewskiego społeczeństwa. „Społeczeństwo tylko wówczas dojrzeje, kiedy zrozumie, że takie rzeczy mogły wydarzyć się w naszej historii. Litewski naród tylko wówczas wyzbędzie się etykiety zabójców Żydów, kiedy nazwą tych, co organizowali eksterminację Żydów i strzelali. To nie byli wszyscy Litwini” – podkreśliła Vanagaitė. Vanagaitė zaznaczyła, że sytuacja sprzed kilkudziesięciu laty może się powtórzyć również dzisiaj. „To, co się wydarzyło kiedyś zawsze może się powtórzyć. Kiedy czytam dzisiaj komentarze, to 70 proc. pisze, że Żydzi na to zasłużyli, a tą Vanagaitė trzeba ukamienować. W pewnych okolicznościach ci ludzie mogą zrobić to samo, bo powiedzą, że Żydzi na to zasłużyli. To mogą być muzułmanie, Rosjanie lub jeszcze ktoś. (…) Teraz odczuwam większy strach niż kiedy zaczynałam pisać książkę. Kiedy czytam takie komentarze i kiedy spotykam się ze znajomymi, którzy mi mówią, że Żydzi sobie na to zasłużyli, ponieważ organizowali wywózki (…) Wówczas mówię, to może warto byłoby zamienić się miejscami – abyśmy my wywozili, a nas rozstrzelano. Warto pamiętać, że ci Żydzi, którzy organizowali wywózki zostali żywi. Zresztą to błędne myślenie, że trzeba mścić się na narodzie. Oczywiście byli Żydzi NKWD-iści, tam byli również Litwini i Rosjanie” – powiedziała autorka książki „Nasi”. Lista z 2055 nazwiskami morderców jest znana od 2012 r. „Nikt nie wiedział, co z nią zrobić. W czasach sowieckich osądzono i skazano tylko niektórych. Pomyślałam, że jeśli nie ja, to nikt. To był ostatni dzwonek, by znaleźć świadków“ – wyjaśniła cel swej pracy Vanagaitė.