
„Obecny na naszym ostatnim business-mixerze premier Saulius Skvernelis zadeklarował chęć wzmacniania współpracy i usuwania przeszkód na drodze do lepszej współpracy. Cieszymy się z zapowiedzi zresetowania stosunków. Biznes zawsze pomaga w rozwijaniu wzajemnych relacji i stwarza wartość dodaną” – podkreśla Rudnicka.
Mówiąc o pracy Polsko-Litewskiej Izby Handlowej, która zrzesza obecnie 35 członków, Renata Rudnicka zaznacza, że jest to swego rodzaju „prowadzenie firm za rękę”.
„Izba gromadzi dla swoich członków informacje o możliwościach biznesowych w obu krajach – dla polskich firm na Litwie i dla litewskich firm w Polsce. Informujemy o istniejących przetargach, konferencjach, forach tematycznych, planowanych i realizowanych projektach inwestycyjnych. Zapewniamy kontakty w środowisku, przeprowadzamy rozeznanie wstępne, doradzamy, jak wejść na rynek, znaleźć wiarygodnego partnera. I dalej – oferujemy wsparcie w kontaktach, zwiększenie konkurencyjności rynkowej, możliwości identyfikacji” – wymienia dyrektor Izby.
Jak dodaje, nie tylko Polska jest dla Litwy atrakcyjnym rynkiem – działa to także w drugą stronę.
„Polska widzi w Wilnie okno na kraje bałtyckie. Dla przedsiębiorcy, który ma już wypełniony swój rynek lokalny, to jest nisza – być pierwszym na rynku litewskim. Cieszy mnie, że dużo firm polskich litewskich przychodzi na Litwę, ale w odwrotną stronę ta tendencja również działa – firmy litewskie stają się bardziej odważne, mocniejsze i mają chrapkę na rynek polski” – zauważa Rudnicka.
W rozmowie z Renatą Rudnicką – o tym, jakie projekty polskie są realizowane na Litwie i odwrotnie, i czy polityka ma wpływ na biznes.