
Wspólnie z Žygimantasem Pavilionisem, Egidijusem Vareikisem, Emanuelisem Zingerisem, Audroniusem Ažubalisem, Kasčiūnas zgłosił w Sejmie projekt rezolucji „O strategicznym partnerstwie Litwy i Polski”, której głównym punktem jest wyrażenie solidarności z Polską w sprawie wznowienia śledztwa przyczyn katastrofy smoleńskiej.
„To wiadomość dla Polski, przyjaznego nam kraju, partnera strategicznego, z którym łączy nas wiele wspólnych interesów. Z początkiem czerwca Polska stała się niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ i doradca prezydenta Dudy Krzysztof Szczerski wyraźnie powiedział, że Polska będzie na tym forum podnosiła kwestię śledztwa katastrofy smoleńskiej. Nasze wsparcie i zachęta do wyrażenia solidarności z Polską w tej kwestii pokazuje, że szanujemy potrzebę Polski, aby zbadać, co w roku 2010 stało się z jej elitą polityczną” – podkreśla polityk. Jak dodaje, rezolucja zawiera także propozycje współpracy dla sąsiadów.
„Widzimy Polskę jako część geopolitycznego regionu Morza Bałtyckiego. Mamy przykłady pięknej współpracy z krajami nordyckimi, toteż proponujemy do formatu tej współpracy wciągnąć także Polskę, wzmacniać głos naszego regionu wewnątrz Unii Europejskiej. Obecnie kształtowana jest taka gra, w której o wszystkim decydują Francja i Niemcy, a państwa naszego regionu są zepchnięte na bok, niekoniecznie jest to dobre. Litwa i Polska mają wiele kwestii do omówienia – i powstrzymanie imperialistycznych zapędów Kremla, i wzmacnianie pozycji NATO, budowa takiej wieży Europy Środkowo-Wschodniej we wspólnym zamku Unii Europejskiej” – mówi Laurynas Kasčiūnas.
„Imponuje mi polityka Prawa i Sprawiedliwości, to, co udało im się zrobić w polityce prorodzinnej. Sam nie wierzyłem do końca, sądziłem, że 500 złotych – 120 euro na dziecko, to jakiś kosmos. Ale to, co widzimy teraz, wzrost urodzeń o 10 procent – oto wyraz prawdziwej woli politycznej. Przykład Polski ewidentnie popycha do przodu także Litwę – obecne propozycje rządu, 30 euro na dziecko, to jakiś krok na wzór Polski, do której nam oczywiście daleko w tej kwestii, ale coś się zaczyna dziać” – podkreśla konserwatysta.
„Kochamy miejscowych Polaków, ale jest społeczność i są struktury polityczne, które rzekomo próbują ją reprezentować. Ale to reprezentowanie często odbywa się poprzez niepotrzebną eskalację pewnych napięć. Na razie trudno mi sobie wyobrazić, że z Akcją Wyborczą moglibyśmy spokojnie i ładnie wspólnie zasiąść i rozmawiać o różnych sprawach, ale to nie ma nic wspólnego z Polakami na Litwie” – zapewnia poseł na Sejm.