Czasopismo ”Reitingai” zaprezentowało we środę rankingi placówek oświatowych Litwy. Wyniki polskich szkół w zestawieniu czasopisma „Reitingai” prezentują się różnie – są placówki, które znalazły się na wysokich lokatach i takie, które zajęły miejsca na samym dole listy. 21. pozycję na liście zajęło Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie (w 2016 – 33. miejsce). Gimnazjum im. Adama Mickiewicza uplasowało się na 42. miejscu (w roku 2016 – 48. miejsce).
„Na świecie nie wymyślono obiektywnego rankingu. Jedyny ranking który pozostał na Litwie – tworzony z danych, które może uzyskać każdy – jest bardzo subiektywny, ponieważ uwzględnia dość specyficzne dane, jest zorientowany wyłącznie na egzaminy maturalne i uwzględnia jedynie osoby, które zdawały egzamin państwowy” – zauważa Dawidowicz.
„Wiele innych rzeczy budzi zastrzeżenia, ponieważ jest wiele szkół, które pracują wyłącznie na ranking. Dobrze to widać, jeżeli porównać, ile osób dostało się do gimnazjum w 2012 roku i ile je ukończyło w 2016 roku – zobaczymy, jak wielu uczniów „się odsypało”” – dodaje dyrektor Mickiewiczówki.
Zdaniem Czesława Dawidowicza jednym z bliskich obiektywizmu jest ranking prowadzony przez Macierz Szkolną, który uwzględnia nie średni wynik wyłącznie tych uczniów, którzy zdawali egzamin państwowy, lecz wyniki z egzaminów względem ogólnej liczby maturzystów.
„Cieszy nas, że mamy dość wysoki wskaźnik z języka litewskiego, bo jest to przedmiot potrzebny na wszystkich kierunkach. Od czterech lat mieliśmy najwyższy wskaźnik wśród szkół nielitewskich. Zbliżenie się do 50 punktów jest bardzo trudne. Inne szkoły polskie też zrobiły postęp. Pamiętamy, tuż po ujednoliceniu egzaminu był szok w szkołach. Dzisiaj, można powiedzieć, nie jest idealnie, ale jest nieźle” – podkreśla pedagog.
Pytany, czy możliwe jest stworzenie elitarnego gimnazjum polskiego, Dawidowicz odpowiada:
„Jestem przeciwnikiem elitarności w oświacie. Każda szkoła może zrobić rekrutację, ale dzisiaj żadna polska szkoła nie ma nadmiaru uczniów, przyjmuje wszystkich i dziękuje, że przyszli. We wszystkich polskich szkołach w Wilnie brakuje uczniów. Nie stworzymy sztucznie najlepszej szkoły. Uczniowie, rodzice sami ją wybiorą, jeżeli będą widzieli wyniki”.
„Obecne reformy oświatowe to nie wprowadzanie zmian, a łatanie dziur. Nagle rzucimy się, wymienimy kadrę kierowniczą szkół, wydłużymy rok szkolny i to znacznie polepszy jakość. Trzeba myśleć o podstawach programowych, o tym, jak zmienić treść kształcenia, szukać wzorców za granicą, choćby u naszych sąsiadów. Cały proces należy widzieć całościowo” – mówi Czesław Dawidowicz.