
„Polskim politykom będzie trzeba dużej odwagi, żeby powiedzieć: panowie, zapędziliśmy się w kąt. Zawsze może być lepiej, ale sytuacja polskiej wspólnoty narodowej na Litwie jest dobra, powiedziałbym wzorowa. My też moglibyśmy zacząć wyliczać przykłady pogarszającej się sytuacji litewskich szkół w Polsce, ale te kwestie powinny być rozwiązywane na o wiele niższym szczeblu i nie mogą przesłaniać spraw strategicznych” – podkreśla Ažubalis.
Jego zdaniem kwestia oryginalnej pisowni nazwisk jest wydumana.
„Nie powiem nic nowego – obywatele Litwy powinni żyć według ustawodawstwa litewskiego, szanować litewską Konstytucję i język państwowy. Pisownia nazwisk nie jest problemem, nie widzę tego w ogóle. Jest to kwestia stworzona sztucznie, która pozwala utrzymać się na powierzchni pewnym siłom politycznym poprzez stałe zaostrzanie tych spraw. Ci ludzie nie dbają z jakichś powodów o to, o co naprawdę powinni dbać” – uważa konserwatysta.
„Na Litwie Południowo-Wschodniej największe wyzwania dotyczą spraw ekonomiczno-socjalnych. Nie będę już wymieniał tych liczb – sytuacja kryminogenna, najniższe emerytury, najmniejsze wynagrodzenia, najmniejsze bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Dlaczego o to nie dbają ci politycy?” – dodaje Ažubalis.
Jak twierdzi, w czasach rządów konserwatystów, w latach 2010-20125 władze przeznaczyły 5 mln litów na program rozwoju Wileńszczyzny, po zmianie rządu program jednak nie był kontynuowany.
„Chociaż, bez wątpienia, region ten otrzymywał za mało uwagi” – podkreśla polityk.
W rozmowie z Audroniusem Ažubalisem – o ambicjach polskich i litewskich polityków, różnym traktowaniu historii i możliwości porozumienia.