„Kierunki humanistyczne nigdy nie utrzymają się same, nie zarobią pieniędzy – nie są to technologie czy matematyka stosowana. Kto może powiedzieć, ilu potrzeba Litwie filozofów? Nie jest to wymóg gospodarki, to wymóg cywilizowanego państwa” – zauważa poseł.
Jak dodaje, komitet sejmowy nie podejmował jeszcze podobnych kwestii. „Należy rozpocząć tę dyskusję i będę jednym z tych, którzy opowiadają się za subsydiami państwowymi dla polonistyki i utrzymaniem tego kierunku” – deklaruje Adomėnas.
Zdaniem polityka jest bardzo ważną kwestią, w jakim kierunku pójdzie Litewski Uniwersytet Edukologiczny i zgromadzony przez tę uczelnię potencjał nauk pedagogicznych.
„Moim zdaniem, nauczyciele powinni być przygotowywani tam, gdzie są najmocniejsi studenci, największe konkursy, najbardziej uzdolnione osobowości, czyli na Uniwersytecie Wileńskim. Rektor opowiada się za połączeniem z Uniwersytetem Witolda Wielkiego w Kownie, większa część społeczności akademickiej chciałaby jednak pozostać w Wilnie. Z kolei wariant uniwersytetu działającego w dwóch miastach to żadne połączenie, bo wszystko zostałoby jak dawniej. Środowisko uniwersyteckie chce połączyć się z Uniwersytetem Wileńskim, gdzie widzi jakość, perspektywy. Nie rektor tworzy naukę, tym bardziej nie rektor Uniwersytetu Edukologicznego, przy którym ta uczelnia przeżywa przeciągającą się agonię” – mówi Mantas Adomėnas.
Komentując działania przewodniczącego Sejmu Viktorasa Pranckietisa, który ostatnio przedstawił własną wizję złączenia uniwersytetów, mówiąc, że plan rządu dotyczący reformy uniwersytetów należałoby traktować jedynie jako propozycje, konserwatysta podkreśla:
„Niebezpiecznym zjawiskiem jest, kiedy przewodniczący Sejmu bierze się za funkcje ministra oświaty. Akademickie geszefty nie leżą w zakresie jego obowiązków. Brakuje także woli politycznej, jasnego komunikatu – zrobimy to i tamto, pójdziemy w tym kierunku. Teraz słyszymy – podyskutujmy. Ale dyskutujemy już od ponad dziesięciu lat o tym, że na Litwie jest za dużo uczelni wyższych i należy to zmienić”.