
Simon Shuster przez dwa tygodnie obserwował codzienne życie Wołodymyra Zełenskiego i jego najbliższych doradców. Dziennikarz opuścił Kijów 55. dnia inwazji, przed kulminacją rosyjskiej ofensywy na wschodzie kraju. Zełenski określał, że bitwy o Donbas i Mariupol „będą starciami na pełną skalę”. „Jeśli wytrzymamy, będzie to dla nas decydujący moment. Punkt krytyczny” – mówił Zełenski 19 kwietnia.
Dziennikarz w swoim tekście „W świecie Zełenskiego” skupia się na pierwszych dniach inwazji i decyzji prezydenta Ukrainy o niewyjeżdżaniu z kraju. W pierwszych godzinach wojny ukraińskie agencje uzyskały informacje o grupie spadochroniarzy, która wylądowała w Kijowie. Ich celem było zamordowanie lub schwytanie Zełenskiego i całej jego rodziny. „Przed tą nocą takie rzeczy widzieliśmy tylko w filmach” – zapewniał szef biura ukraińskiego prezydenta Andrij Jermak.
Zełenski wyszedł na ulice Kijowa
Doradcy Zełenskiego ostrzegali go, że w prezydenckiej rezydencji będzie narażony na ataki snajperów i ostrzał. Pierwszej nocy politycy oraz doradcy, jak i sam prezydent otrzymali kamizelki kuloodporne i karabiny szturmowe. Niektórzy po raz pierwszy w życiu trzymali w ręku broń. „To był dom wariatów. Automaty dla każdego” – relacjonował Ołeksij Arestowycz doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy ds. bezpieczeństwa.
Ewakuację Zełenskiego z Kijowa proponowali Amerykanie i Brytyjczycy. Jednym z rozwiązań było stworzenie rządu na uchodźstwie, prawdopodobnie w Warszawie. W odpowiedzi Zełenski stwierdził, że „nie potrzebuje podwózki, ale amunicji”. Jego słowa znalazły się w depeszach prasowych we wszystkich mediach na świecie.
Prezydent Ukrainy nie wysłuchał pracowników ochrony i ekspertów. Nie opuszczał kompleksu prezydenckiego, nie ukrywał się w bunkrze. Zamiast tego, drugiego dnia inwazji, wyszedł na ulice Kijowa m.in. z premierami Denysem Szmyhalem i Andrijem Jerkamkiem.
„Jesteśmy w Kijowie, bronimy Ukrainy i tak będzie dalej. Chwała naszym obrońcom” – mówił na udostępnionym nagraniu w mediach społecznościowych.
Zełenski zrozumiał, że jest symbolem
W wywiadzie dla „Time” Zełenski podkreślał, że zrozumiał swoją rolę w wojnie i fakt, że ludzie bacznie obserwują każdy jego ruch. „Rozumiesz, że oni cię oglądają. Jesteś symbolem. Musisz działać jak głowa państwa” – zapewniał.
Jego apel z ulic miasta trafił do ukraińskich dowódców, którzy uciekli ze swoich jednostek. „Nie groził ani nie stawiał ultimatum. Jeśli potrzebowali czas na ewakuację ich rodzin, pozwalał na to. Poprosił ich o dalszą obronę kraju. Większość z nich wróciła” – podkreśla Shuster.