„The New Yorker” opublikował fragmenty więziennego dziennika Nawalnego

Amerykański magazyn "The New Yorker" opublikował w sobotę fragmenty więziennego dziennika Aleksieja Nawalnego; wynika z nich, że rosyjski opozycjonista, zmarły w łagrze, liczył się z tym, iż zostanie otruty w więzieniu i nie odzyska wolności, ale nie zwątpił w swoje idee.

PAP
„The New Yorker” opublikował fragmenty więziennego dziennika Nawalnego

Publikacja jest zapowiedzią książki, która ukaże się 22 października br. i która będzie miała również wersję rosyjskojęzyczną. „Wiedziałem od samego początku, że będę uwięziony dożywotnio – do końca mojego życia, albo do końca życia tego reżimu” – zauważa Nawalny. Jest jednak świadomy, że „reżimy tego rodzaju są odporne” i wspomina o Chinach, w których więźniowie polityczni „zestarzeli się i umarli w więzieniu”.

Nawalny często porównuje swój los do dysydentów sowieckich. Przypomina, że jeden z nich, Anatolij Marczenko, „zmarł na skutek strajku głosowego w 1986 roku”, a kilka lat później Związek Sowiecki się rozpadł. „Więc nawet najgorszy możliwy scenariusz nie jest faktycznie taki zły” – konkluduje. Opisuje też rozmowę z żoną na temat swego losu i to, że nie chciał, by dręczyła się myślami o jego uwolnieniu; chciał zaś, by wiedziała, że on nie cierpi w więzieniu.

„Podczas pierwszego dłuższego widzenia szliśmy korytarzem i rozmawialiśmy w miejscu jak najbardziej oddalonym od kamer (…). Wyszeptałem jej do ucha: +Słuchaj, nie chcę, żeby to zabrzmiało dramatycznie, ale myślę, że jest bardzo prawdopodobne, że nigdy stąd nie wyjdę. Nawet, jeśli to wszystko zacznie się walić, ukatrupią mnie przy pierwszych oznakach rozpadu reżimu. Otrują mnie+”. Julia Nawalna odpowiedziała wówczas: „Wiem. Też o tym myślałam”.

Choć w opublikowanych fragmentach przebija znane z innych publikacji Nawalnego ironiczne poczucie humoru i zauważanie absurdu tego, co dzieje się wokół, Nawalny wyznaje, że „najkoszmarniejszymi dniami w więzieniu są urodziny najbliższych, szczególnie dzieci”.

Opozycjonista opisuje realia więzienia i karceru, w którym był wielokrotnie osadzany, a pod koniec notatek – ciężkich warunków łagru na Dalekiej Północy. Jest w tym oszczędny, ponieważ – jak ocenia – „wiele razy” opisano te realia.

„Jeśli otworzysz jakąkolwiek książkę sowieckiego dysydenta, znajdziesz tam niekończące się historie o celach, strajkach głodowych, przemocy, prowokacjach, braku pomocy medycznej” – pisze. Za jedyną „własną oryginalną historię” uznaje relację o tym, jak naprzeciwko niego osadzono w karcerze człowieka chorego psychicznie, wyjącego godzinami i prowadzącego rozmowy z wyimaginowanymi osobami, pełne przekleństw. „Jak wiecie, deprywacja snu jest jedną z najskuteczniejszych tortur, ale formalnie nie mogę się skarżyć: to więzień taki sam jak ja” – dodaje.

Nawalny podkreśla też, że Kreml rozpoczął inwazję na Ukrainę i w świetle tej tragedii analizuje swój los. „Mam 45 lat, rodzinę i dzieci. Przeżyłem życie, pracowałem nad paroma ciekawymi rzeczami, niektóre były użyteczne. A teraz trwa wojna. Wyobraź sobie, że jesteś 19-latkiem w pojeździe opancerzonym, który dostaje w głowę odłamkiem szrapnela – i po wszystkim. Nie miał rodziny, dzieci ani życia. Teraz w Mariupolu na ulicach leżą martwi cywile. Ich zwłoki szarpią psy. Wielu z nich będzie miało szczęście, jeśli trafi choćby do masowych grobów” – pisze opozycjonista.

Dodaje następnie: „ja poczyniłem swój wybór. Ale oni po prostu żyli, mieli pracę, byli żywicielami rodzin. Nagle, pewnego pięknego wieczora (…) prezydent sąsiedniego kraju obwieszcza, że jesteście wszyscy +nazistami+ i musicie zginąć (…)”.

Ostatnią opublikowaną notatką jest przesłanie przekazane przez współpracowników Nawalnego w trzecią rocznicę jego uwięzienia, 17 stycznia 2024 roku. Opozycjonista napisał wtedy, że wrócił do Rosji chociaż wiedział, że grozi mu więzienie, bowiem nie chciał wyrzec się swego kraju i swoich przekonań.

16 lutego władze rosyjskie powiadomiły o nagłej śmierci Nawalnego, najbardziej znanego przeciwnika politycznego Kremla. Nawalny miał umrzeć w niewyjaśnionych okolicznościach w łagrze za kołem podbiegunowym, gdzie odbywał karę 19 lat pozbawienia wolności, a groziło mu nawet 30 lat więzienia.

PODCASTY I GALERIE